« Poprzedni sezon (2010) Lista wszystkich sezonów Następny sezon (2012) »

Sezon 2011

Fenomenalny i rekordowy pod każdym niemal względem sezon, w którym sformułowanie “sportowe sukcesy” odmienialiśmy przez wszystkie możliwe przypadki, a niesamowita regularność jeżdżenia pozwoliła nam polubić nawet poniedziałki! Świętowaliśmy mnóstwo okrągłych jubileuszy, pokonaliśmy krakowską twierdzę, wróciliśmy na MTB Trophy, pożegnaliśmy kolejnego kawalera, powitaliśmy dwie nowe Szprychy i z głowami w chmurach zdobywaliśmy wspólnie kolejne, coraz wyższe szczyty.

Cele na sezon

Pomysłów na ten sezon mieliśmy bardzo wiele, dlatego też postanowiliśmy podzielić je na dwie grupy

Lista podstawowa
1. WarkCarpatia 2011 - Komin + Azar - 9-12 cze
2. Drużynówka Beskidy MTB Trophy - osoby startujące 23-26 cze
3. Trekking Aga - lipiec
4. Family Warktown Chorwacja - Azar, Paulina - wrzesień, ~ 1 tydzień pomiędzy maratonem w Rabce 10.09 i Istebnej 24.09
5. Cieszyn Warktown + Wisła (15-lecie przygody z MTB sary) - Komin, Sara - październik
6. Beskid mały dalsza eksploracja - Abdul, Sara - lipiec/sierpień/październik
7. Przejechać Szlak Twierdzy Kraków - Komin, Abdul - marzec
8. Przejechać szlakiem krakowskich kopców - Komin
9. Nocna setka (Lipowiec) - MC - lipiec/sierpień/październik
10. 100km po lasku Wolskim - Komin - 16/17.04 lub weekend majowy
11. Warczące T-shirty - MC, Aga
12. Odpalenie działu miejsca na stronie - Komin, Azar - do końca roku

Propozycje - czyli lista rezerwowa
13. Bieszczady -> Kraków Marcin + Krzych - maj
14. Słowacja Fatra 3-4 dni - Azar - 15-18 lipiec
15. Warczący obóz treningowy -> zimowe wyjścia w góry - Azar - luty marzec
16. Kralowa Hala z X-Free - Abdul, Wojtek - lipiec/sierpień
17. Greenway Kraków -> Cieszyn - Komin - maj
18. Dopilnować Abdula, żeby wystartował w 1 maratonie - Azar, Sara, Komin - MTBM Krynica/Kraków
19. Profil na Facebooku - Sara - luty
20. Utworzyć skrzynkę kontakt@warczaceszprychy.pl - Azar - luty

legenda: cel zrealizowany, cel niezrealizowany, cel niezrealizowany ale było podejście

Opis sezonu

Przebieg sezonu
Rok 2011 rozpoczęliśmy w Święto 3 Króli dość licznie obsadzonym wyjazdem, zdominowanym wyjątkowo przez gości, którzy oprócz otwarcia sezonu, świętowali z nami także urodziny Abdula, popijając jego pierwszorzędne limoncello. Po powrocie okazało się, że Azar cichaczem wygrał wieloletni wyścig do osiągnięcia bariery 10000 warczących kilometrów i choć wielki szacun mu się tu należy, to do momentu zamknięcia wydania niniejszego tekstu nie przypominam sobie, abyśmy coś wypili z tej okazji:P W styczniu jeszcze przypominaliśmy sobie zapomniane szlaki w Lasku Wolskim, testując przy okazji nowe GPSy, których przybyło w tym roku na tyle, że nia ma już problemu z trackami z naszych wyjazdów. Na koniec miesiąca pokusiliśmy się jeszcze o małą kontynuację tematu kopcowego, zaliczając kilka kolejnych obiektów tego typu.

Luty zaczął się od szalonego wyjazdu nocnego w mocnym tempie przez Lasek Wolski pod zapałkę, a skończył zinowym konkursem trzech podjazdów, bezdyskusyjnie wygranym przez Abdula podczas pierwszego w tym roku wypadu w podkrakowskie dolinki.

W marcu świętowaliśmy setny warczący wyjazd sary i jak to zwykle u nas bywa, jubileusz przypadł w mroźny wieczór;) 6 dni później Azar z miszczem nie wykorzystali szansy na opicie w słoneczny dzień swoich 150. wyjazdów, przegapiając ten fakt i nie zabierając procentowych trunków do ataku na południowy Szlak Twierdzy Kraków. Ściągnęli tym samym na siebie i resztę ekipy klątwę, która przyniosła tyle defektów, że mimo dużej ambicji odpuściliśmy samą końcówkę trasy. Był to też jedyny wyjazd dzienny w marcu;) Kolejne dwa, podobnie jak pierwszy odbyły się w ciemnościach, przy których odwiedzaliśmy okoliczne zamki - najpierw w Pieskowej Skale, a potem w Rudnie.

Sezon od początku podporządkowany był mocno przygotowaniom do startu naszej ekipy w czerwcowym MTB Trophy i o ile w pierwszym kwartale koncentrowaliśmy się na sportach halowych i w warczącej tabelce nie było tego zbyt mocno widać, o tyle w drugim już nie było zmiłuj ;) W kwietniu zrobiliśmy 7 wyjazdów. Pierwszy nastawiony był bardziej na frekwencję i rozkręcenie tych mniej jeszcze rozkręconych osób podczas lekkiej wycieczki do Niepołomic, natomiast potem było już tylko ciężej. Zrobiliśmy pierwszą górską trasę z Makowa przez Koskową i Kotoń, walczyliśmy z wiatrem odkrywając nowe tereny na północ od Krakowa i z połowicznym sukcesem próbowaliśmy objechać wszystkie ścieżki w Lasku Wolskim, tak aby wykręcić po nim 100km nie powtarzając poszczególnych odcinków. Dzięki wykorzystaniu zaległych urlopów udało nam się nawet polubić poniedziałki oraz czwartki, a zwłaszcza te, w które raczyliśmy się całodziennymi wyjazdami w góry:) Kwiecień zakończyliśmy udziałem w z założenia rekreacyjnym rajdzie rowerowym Kraków-Trzebinia, na który co roku wyciągamy dodatkowo osoby mniej regularnie z nami jeżdżące. I choć przejazd tam był rzeczywiście lajtowy jak zwykle, to przy powrocie pogoda zrobiła psikusa i trzeba było się zmierzyć z dość ulewnym deszczem, co mocno podniosło poziom szczególnie dla mniej rozjeżdżonych osób i tu szczególne brawa dla Agoo, której starczyło ambicji, by mimo przemarznięcia dokręcić jeszcze brakujący do setki odcinek pod blokiem!

W maju urządziliśmy sobie wygrany przez Azara maratonowy turniej czterech skoczni: słoneczne Zdzieszowice i langowy Kraków oraz deszczowo-błotne hardkory golonkowe Zabierzów i Krynica. Poza tym postanowiliśmy zaaklimatyzować się nieco w terenach, na których miało być rozgrywane MTB Trophy. Zrobiliśmy piękną wycieczkę z Wisły przez Salmopol, Klimczok i Szczyrk - oczywiście w ramach akcji “Lubię poniedziałki!”, choć wkrótce przestaliśmy to tak nazywać, bo znajomi siedzący wtedy w pracy jakoś trochę mniej nas zaczynali lubić;) Stawialiśmy na wszechstronność przygotowań, dlatego nie stroniliśmy też od mniej górskich akcji, typu 200-kilometrowy przejazd Greenwayem z Krakowa do Cieszyna w jeden dzień. Była to odwrócona powtórka akcji z przed kilku lat. Nie zabrakło też rodzinnego klimatu podczas wylajtowanej “Akcji Ognicho”. Udało się nam też ukoronować występujące od lat zapędy kopcowe, zaliczając jednego dnia wszystkie 6 krakowskich obiektów tego typu.

Czerwiec otworzył wyjazd, na który niecierpliwie czekaliśmy równo rok, czyli druga edycja fenomenalnej WarkCarpatii - najlepszego wyjazdu sezonu 2010. Dla mniej wtajemniczonych jest to warcząca interpretacja legendarnego wyścigu TransCarpatia. Zamiast się ścigać i korzystać ze zorganizowanego zaplecza noclegowo - logistycznego, bierzemy plecaki i przez 4 dni napieramy Beskidami na wschód organizując sobie nocleg kwaterkowy lub schroniskowy tam, gdzie nas do wieczora nogi poniosą. Tym razem jednak fatalna pogoda podczas pierwszych dwóch dni skłoniła nas do zrobienia fantastycznej - jak się okazało - górskiej pętelki, ale jednak i drugiego noclegu w tym samym miejscu, zamiast zamierzonego trzeciego etapu, co było na tyle znaczącym odejściem od koncepcji imprezy, że wyjazd postanowiliśmy nazwać WarkCarpatia 1.5. Ale spokojnie, my się nie poddamy. W 2012 roku wrócimy tam z naszymi rowerami i będziemy kontynuować akcję! Poza tym udało się w końcu zaliczyć nocną setkę klimatycznym wyjazdem do ruin zamku w Lipowcu i nawet niewiele brakło, aby wyjazd był od zmierzchu do świtu, ale ten temat najwyraźniej musi jeszcze trochę poczekać;) No i wreszcie z końcem czerwca nastał kulminacyjny dla wielu z nas moment sezonu: Beskidy MTB Trophy 2011, jeden z najtrudniejszych wyścigów etapowych w Europie. Także i tym razem okazał się godny swojej legendy. Było tak ciężko, że choć nie przywieźliśmy kompletu koszulek z napisem finisher, to i tak każdemu należą się wyrazy uznania, bo wszyscy włożyli masę czasu, energii i zaangażowania w przygotowania, a podczas zawodów każdy dawał z siebie wszystko. Nie ma też czego żałować - spędziliśmy 4 dni przemierzając najwyższych lotów górskie tereny, podziwiając fantastyczne widoki i ciesząc się doborowym towarzystwem naszej ekipy:) Do pełni szczęścia zabrakło naprawdę niewiele i z pewnością odkujemy się w roku 2013, w którym chcemy w końcu załapać się do końcowej klasyfikacji drużynowej! Równolegle do Trophy toczył się mniej sportowy wyjazd - rowerowy piknik w Radocynie, na który z chęcią wybrała nasza frakcja mniej lubiących katować się za własne pieniądze;) Impreza także okazałą się bardzo udana, bez ciśnienia i w terenach umożliwiających zarówno łagodne przejażdżki, jak i nieco większe szaleństwa z 3 kilometrami przewyższeń w ciągu dnia. Błotka również nie zabrakło;)

Pierwsza połowa sezonu sporo nas kosztowała - w każdym tego słowa znaczeniu. Odrabianie zaległości osobistych i rodzinnych spowodowało znaczne zwolnienie rowerowego tempa w kolejnych miesiącach. W lipcu zaliczyliśmy tylko jeden, ale za to dobry wyjazd kawalerski Abdula. 3 dni podniebnych wycieczek po słowackiej Wielkiej Fatrze przeplatane świetnymi wieczornymi klimatami imprezowymi z pewnością na długo pozostaną w pamięci uczestników.

W sierpniu szukaliśmy alternatywy dla batonów energetycznych podczas jednej z podkrakowskich wypraw i całkiem nieźle sprawdziła się tu kiełbasa Podwawelska;) Potem jedni z głową w chmurach bili rekord warczącej wysokości wdrapując się na słowacką Kralową Holę, a drudzy, którym auto tego dnia odmówiło posłuszeństwa, zwiedzali Tyniec, Rogate Ranczo i Lasek Zabierzowski. Na koniec sierpnia wystartowaliśmy w IX i prawdopodobnie ostatnim prawdziwym krakowskim maratonie rowerowym. Obsada była wyjątkowo obfita, udział wzięli nawet świeżo upieczeni Państwo młodzi, którym podstępnie dorzuciliśmy do prezentu ślubnego bony uprawniające do startu;)

We wrześniu urzeczeni zeszłorocznym wypadem w Beskid Mały wybraliśmy się na kolejną wycieczkę w tamte rejony i tym razem także się nie zawiedliśmy, mimo że było nieco więcej podchodzenia;) Powróciliśmy też na “trophiowe” tereny zamykając ten niesamowity sezon wyścigowy startem w Istebnej. Jak zwykle świetna trasa, do tego fantastyczna pogoda oraz wielka satysfakcja mieszająca się z lekkim niedowierzaniem, że niewinny żart rzucony przy grudniowym piwie o tym, jakobyśmy mieli zmieścić się w tym roku w pierwszej 50-tce drużynówki golonkowej, obrócił się w rzeczywistość. Wylądowaliśmy bowiem na 44. miejscu! Niemała w tym rola Dorotki, która mocno dla nas punktowała świetnymi wynikami w tym sezonie.

Jakby nam wspomnianych wyżej okolic było mało, w październiku wróciliśmy tam po raz kolejny i w ramach cieszyńskiego WarkTownu świętowaliśmy 15-lecie przygody sary z rowerem górskim, zaliczając sentymentalną wycieczkę wokół Wisły, gdzie to wszystko się zaczęło. Drugiego dnia imprezy pojechaliśmy do Czech, gdzie wdrapaliśmy się na Ostry, po to by zjechać z Javorovego, który musiał zmierzyć się z niemałą legendą, jaką wokół jego niekończących się morderczych serpentyn zbudowaliśmy przez ostatnie lata. Odcinek podołał zadaniu, bo nikt z debiutantów nie czuł się rozczarowany:) Koniec miesiąca to kolejny jubileusz, tym razem Abdula, któremu też stuknęło 10 tysięcy warczących kilometrów. Rozegrany pod koniec wycieczki wyścig tablicowy skończył się mało przyjemnym wypadkiem “jubilata”, który wpadł w poślizg na asfalcie i nieco po nim przeszorował, a na koniec uderzył kaskiem w krawężnik. Kask nie wyszedł cało z tego starcia, ale skutecznie ochronił głowę. Jaki z tego morał? Warto jeździć w kasku - zawsze!!!

Listopad przyprawił nas najpierw o kolorowy zawrót głowy, a potem kontuzje kolan. To pierwsze na jednej z sarowych ulubionych tras, która w blasku słońca, kolorach jesieni i przy akompaniamencie szeleszczących pod kołami liści sięgnęła wyżyn swojej spektakularności, a drugie w chłodniejszym klimacie po udanym ataku na zaległą część południowgo oraz cały północny Szlak Twierdzy Kraków.

Wspomniane kontuzje połączone ze zmęczeniem sezonem i dość stabilną sytuacją w tabeli sprawiły, że w grudniu nikt się specjalnie nie wyrywał do jeżdżenia i dopiero w przeddzień Wigilii Azar zorganizował z założenia lekki wyjazd nocny, ale w duecie z Abdulem okazał się na tyle szalony dystansowo, by postraszyć lidera tabeli, który się na swojej pozycji nieco zasiedział;)
29 grudnia szampańsko zakończyliśmy ten niesamowity, obfitujący w znaczące jubileusze i pod niemal każdym względem rekordowy sezon 2011.

Walka o tytuł Złotej Szprychy - zobacz także na wykresie
Podobnie jak w roku ubiegłym sprawa rozegrała się wśród tych samych trzech tenorów;) Obrońca tytułu początkowo zajęty nartami, został nieco w blokach, kiedy to Abdul z Azarem dość solidnie przycisnęli. Abdul pilnujący mocno frekwencji szybko wysunął się na niewielkie prowadzenie i idąc łeb w łeb Azarem trzymał się na prowadzeniu aż do maja, kiedy to udział w długodystansowej wycieczce greenwayowej pozwolił sarze wyskoczyć zza pleców na delikatne prowadzenie. Kiedy przyszedł sezon wyścigowy, także Azarowi udało się przeskoczyć Abdula, a sara w międzyczasie powiększył do jesieni przewagę do stopnia na tyle deprawującego, by nieco przysnąć i mocno ją wytracić, ostatecznie jednak nie dał się dopaść. Złotego zaskoczenia tym razem więc jeszcze nie było, za to Abdul dzięki swojej wytrwałości i najlepszej frekwencji, pomimo dużej dozy wyścigowego sceptycyzmu, rzutem na taśmę przeskoczył ostatnim wyjazdem Azara plasując się na drugim miejscu. Ale tak naprawdę ostateczne różnice w kilometrażu były na tyle subtelne, by całe podium mogło się czuć w tym temacie zwycięsko!

Zmiany na stronie, czyli dziękujemy Ci Azarku:
* Nowy dział - Podsumowania sezonów, który właśnie oglądasz :)
* Nowy dział - kontakt, dzięki któremu łatwo można do nas po prostu napisać :)
* Migracja na nowy serwer
* Cache’owanie strony -> lepsza wydajność
* Dwupoziomowe menu, bo przestaliśmy się już mieścić w jednej linii ;)
* “Ścieżka okruszków” (breadcrumbs) ułatwiająca nawigację po strukturze strony
* Trójwątkowy moduł ostatnich komentarzy
* Aktywność edytorska, czyli zliczanie liczby relacji i zdjęć danego użytkownika
* … i z pewnością wiele innych ;)

Inne ciekawostki, wydarzenia okołorowerowe:
* Marcin i Krzych - nowe szprychy od czerwca tego roku
* ślub Abdula i Agoo
* warczące T-shirty
* rozwiązanie przez Abdula dręczącego nas od lat problemu bezpośrednich linków do ICMa :)
* migracja strony na nowy serwer
* trekkingowa wyprawa Agi nad Balaton, niestety nie udało się by była oficjalnie warcząca
* fotka z warczącymi na bannerze rowerowania
* uprzejezdnienie żółtoszlakowego singletracka w Lasku Wolskim przez chłopaków z Enduro69
* zerwanie przez miszcza łańcucha w trakcie przygotowań do Trophy - w rzadko spotykany sposób rozerwania obu zewnętrznych blaszek na raz ;)

Najlepsze wyjazdy sezonu

1. Kawalerska Wielka Fatra (11 pkt)
2. Beskidy MTB Trophy 2011 (9 pkt)
3. Jubileuszowy Cieszyn Warktown (8 pkt)
4. Prawie rekreacyjna setka z przerwą na... watę cukrową :) (4 pkt)
4. WarkCarpatia 1.5 (4 pkt)
4. VI ''Piknik'' Rowerowy, Radocyna 2011 (4 pkt)
4. IX Krakowski Maraton Rowerowy MTB (4 pkt)
8. Krynica MTB Marathon 2011 (3 pkt)
9. Miała być seta, ale było piwo po Lasku Wolskim (2 pkt)
9. Pół objazd I Maratonu Jurajskiego (2 pkt)
9. Akcja Ognicho (2 pkt)
9. Kralova Hola - z głową w chmurach (2 pkt)
13. Lubię poniedziałki! (1 pkt)
13. Zdzieszowice BikeMaraton 2011 (1 pkt)
13. Skandia Lang MTB czyli Mało Terenu Będzie (1 pkt)
13. Mała eksploracja Małego (1 pkt)

Warczące tytuły

2011
Złota szprycha: sara - brakło niespodzianki, ale to zasługa całej ekipy nakręcającej taki poziom!
Srebrna szprycha: Abdul - najlepsza pozycja w historii, dzięki fenomenalnej frekwencji
Brązowa szprycha: Azar - świetna postawa przez cały sezon, sreberko o błysk szprychy
Zobacz wykres walki o Złotą Szprychę 2011 »
Złota gleba: Azar - wielki powrót na tron ;)
Złota dętka: Abdul - rzutem na taśmę, dzięki 2 gumom na raz, podczas ostatniej wycieczki ;)
*Złoty kalendarz: Abdul - szprycha srebrna, ale frekwencja bezdyskusyjnie złota :)
Zobacz tabelę sezonu 2011 »

Statystyki

Sezon trwał od 6.01.2011 do 29.12.2011

Naj...

Najdłuższa wycieczka: Beskidy MTB Trophy 2011, 310 km
Najdłuższa wycieczka jednodniowa: Zielone deja vu, 201 km
Największe przewyższenia: Beskidy MTB Trophy 2011, 10004 m
Najliczniejsza wycieczka:
Rozkręcanie nierozkręconych - wreszcie !!, 8 rowerzystów
Akcja Ognicho, 8 rowerzystów

Wyjazdowe

Liczba wszystkich wyjazdów:
42 »
Liczba dni w których jeździliśmy:
54 »
Liczba wyjazdów wyścigowych:
7 (16,67%) »
Liczba wyjazdów nocnych:
6 (14,29%) »
Liczba wyjazdów górskich:
12 (28,57%) »
Liczba wyjazdów szosowych:
0 (0,00%) »
Liczba wyjazdów azs:
0 (0,00%) »

Kilometrowe

Liczba kilometrów:
3 599,00 km »
Średnio km na wyjazd:
85,69 km »
Średnio km na dzień jazdy:
66,65 km »

Osobowe

Liczba osobo-wyjazdów:
180 »
Liczba osobo-dni:
234 »
Liczba osobo-kilometrów:
15 173,00 km »
Średnio ludzi na wyjazd:
4,29 »

Glebowo-gumowe

Liczba gleb:
47 »
Liczba gum:
33 »
Gleba co:
76,57 km »
Guma co:
109,06 km »

Wyjazdy sezonu

Wyjazdy w sezonie 2011

Tabela sezonu

Tabela sezonu 2011

Nasze starty

Lista startów
Tabela startowa

Wykresy

Miesięczne przebiegi
Zdobywanie kilometrów


« Poprzedni sezon (2010) Lista wszystkich sezonów Następny sezon (2012) »

Komentarze:

azari
Piotr Idzi
19:51 12.01.2012
Wypaśne podsumowanie wypaśnego sezonu :)

Dodaj komentarz: