Data: 23.09.2007, niedziela

Mój pierwszy raz :)

Trasa: Lasek - Kryspinów - Tyniec
Dystans: 41 km
Rowerzystów: 3
Gleb: 0.5
Gum: 0
Nastał pierwszy dzień jesieni. Najwyższy czas na pierwszą wyprawę z Warczącymi Szprychami :) Jak nakazuje tradycja, ustawiliśmy się z MCim pod Mostem Grunwaldzkim i po krótkim rozpoznaniu ruszyliśmy wzdłuż Wisły w stronę Salwatora. Pogoda była iście letnia i nietrudno było o sielankowo-wakacyjny nastrój.

Wjechaliśmy w miarę sprawnie na Wzgórze Św. Bronisławy ostrożnie mijając tabuny spacerowiczów, by dalej trasą maratonu i białą drogą dotrzeć do kolejnego „wyzwania” :) Niebieskim szlakiem podjechaliśmy pod ZOO, gdzie odbyliśmy krótką naradę co do dalszej trasy. MC zaproponował czerwony szlak co zostało jednogłośnie poparte przez całe lobby mężczyzn i tym sposobem uzyskało 2/3 głosów. Owocem tego mobbingu okazał się szybki i techniczny zjazd czerwonym szlakiem na polanę przy Klasztorze Kamedułów. Niektórzy śmiało mknęli w beztroskiej radości, a niektórzy (patrz. autor relacji:) walczyli o przeżycie, co jednak przynosiło im sporo adrenaliny i satysfakcji, zwłaszcza, że jechali bez kasku. Po drodze Abdul wypatrzył pięknego jastrzębia, który znalazł się na drodze między nim a zaliczającym właśnie pół gleby Agoo - czyli mną :)

Z lasku szuterkiem pomknęliśmy w coraz lepszych humorach prosto do Kryspinowa. Pojawiły się już pierwsze myśli o jedzeniu, które w tak piknikowy dzień nie mogły zostać niezrealizowane. Dowód znajdziecie na większości zdjęć :) Po obfitym posiłku ciężko było się zebrać w drogę powrotną, ale zmotywowała nas chęć obczajenia zmodernizowanego wału wzdłuż wodociągów, który już wcześniej Abdul wypatrzył łowiąc rybki przy torze kajakowym. Jazda po wale była bardzo przyjemna („nie był zepsuty asfaltem”;) ale niestety skończyła się już po 2ch kilometrach. Żeby nie było zbyt pesymistycznie, plany przewidują dalsze porządkowanie wałów w stronę centrum oraz przy okazji modernizacji obwodnicy dogodny przejazd na drugą stronę Wisły.

Zmierzając w stronę centrum staraliśmy trzymać się jak najdalej od ruchliwej ulicy Księcia Józefa, co skończyło się odwiedzinami każdego zakątka okolicznych ogródków działkowych :)
W końcu jednak i tak wyżej wspomniana ulica okazała się jedyną słuszną alternatywą powrotu do miasta i tak oto skończyło się moje pierwsze (mam nadzieję, że nie ostatnie) warrrrczenie.


Autor relacji:

agoo


Uczestnicy:

abdul
Artur
mc
Michał
agoo
Agnieszka
Gleby: 0.5

Zdjęcia:

Tagi:

brak

Komentarze:

brak

Dodaj komentarz: