Data: 15.07.2009, środa

Nocna feta

Ten wyjazd znalazł się na 7. miejscu w rankingu najlepszych wyjazdów w sezonie 2009

Mapa Nocna Feta - Tyniec Trasa: Tyniec
Dystans: 43 km
Przewyższenia: 404 m
Rowerzystów: 7
Gleb: 0
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyjazd nocny
Ten dzień z wielu względów był wyjątkowy. Przedpołudniem poczyniłam znaczne postępy we własnym wykształceniu, bowiem udało mi się obronić pracę licencjacką, ponadto na szprychowy wyjazd po raz pierwszy, i mam nadzieję nie ostatni, przyjechał Kamil, a także, towarzyszyła nam wtedy naprawdę niesamowita pogoda.

Spotkaliśmy się jak zwykle pod Mostem Grunwaldzkim. Tam czekała na mnie miła niespodzianka, gdyż otrzymałam od Azara Warczącą koszulkę! Założyłam ją dumnie i wraz z pozostałymi: Kamilem, Wojtkiem, Sarą i Maxteuszem ruszyliśmy pod Most Zwierzyniecki, gdzie dołączył do nas Abdul.

Pogoda zaczęła się w międzyczasie nieco psuć. Cały czas było potwornie duszno i gorąco, a teraz z zachodu nadeszły ciemne, groźne burzowe chmury. Pojechaliśmy wałami Wisły w kierunku Tyńca. Chmury zaczęły się kłębić nie na żarty, a w pewnej chwili postraszyły nawet przelotnym, acz gwałtownym deszczem. Przy Stopniu Wodnym Kościuszko zrobiliśmy mały przystanek na zrobienie zdjęć błyskawicom, które w oddali rozpoczęły piękny świetlny koncert. Po około stu pięćdziesięciu próbach udało mi się wreszcie jedną uchwycić. Szybko jednak uciekaliśmy dalej, bo komary cięły jak cholera.

Następnie pojechaliśmy do Tyńca, gdzie zatrzymaliśmy się pod Opactwem Benedyktynów na przystani promu. Tam, pijąc szampana -oje Igristoje, skromnie uczciliśmy mój edukacyjny sukces. Muszę przy okazji powiedzieć, że było to naprawdę strasznie fajne i miłe.

Obróciwszy flaszkę, zaczęliśmy krążyć nieco po okolicy. Pojechaliśmy do tajemniczego Lasu Tynieckiego, gdzie naprawdę najedliśmy się strachu. Trzeba bowiem wyobrazić sobie najczarniejszą noc, przecinaną światłem błyskawic i grzmotami niedalekiej burzy, oraz gęsty i ciemny las, z którego nie wiadomo jak wyjechać. To wszystko powodowało nastrój grozy. Jeździliśmy w kółko po lesie, kierując się intuicyjnie w stronę Krakowa. Raz po raz wpadaliśmy w łachy piasku, przez które musieliśmy przeprowadzać rowery. Główne drogi, do których udawało nam się dotrzeć do złudzenia przypominały te, na których znajdowaliśmy się 20 minut wcześniej. W pewnym momencie wjechaliśmy na zbocze pokryte głębokimi dołami. To wystarczyło, by stwierdzić, że są to groby wykopane specjalnie dla nas, i że staniemy się zaraz bohaterami filmu „Piła 6”…

Burza nadal szalała gdzieś nad Krakowem, a my przedzieraliśmy się przez kolejne chaszcze, kiedy wreszcie ktoś wpadł na pomysł, którędy należy jechać. Wydostaliśmy się z groźnego lasu i podekscytowani tajemniczą aurą pomknęliśmy do ciepłych i bezpiecznych domów.

Autor relacji:

aga


Uczestnicy:

azari
Piotr Idzi
abdul
Artur
wojtek_bleble
Wojciech Łazowski
Sara sara
Michał Sarapata
aga
Agnieszka
kamil
Kamil

Zdjęcia:

Tagi:

burza Las Tyniecki świętowanie

Komentarze:

miszczu komin
Przemek Mrozek
08:11 30.11.2009
świetna relacja! Brawo Aga

Dodaj komentarz: