Data: 7.02.2016, niedziela

Tłusta niedziela

Ten wyjazd znalazł się na 3. miejscu w rankingu najlepszych wyjazdów w sezonie 2016

Mapa Zimowo na grubo Trasa: Szczyrk - Skrzyczne - przeł. Salmopol - Szczyrk
Dystans: 25 km
Rowerzystów: 7
Gleb: 9
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyjazd górski
Snowbike
A po tłustym czwartku spalanie kalorii na tłustych rowerach :)

Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jeszcze rok temu nikt w szprychach nie słyszał o Fat Bikach, a już na pewno nie były one tematem naszych rozmów. Do mojej świadomości temat dotarł pod koniec wakacji, gdy Fat Bike Bieszczady poprosił o umieszczenie posta na naszym Facebooku. Jako osoba dosiadająca rower generacji Retro MTB podszedłem do tego sceptycznie, ot jeszcze jeden dziwny pomysł, coś jak K-trax (narto-rower z napędem gąsienicowym). Post na FB przeszedł bez echa i zdawałoby się że nikt się tematem nie interesuje. Tymczasem, pod koniec stycznia, Karola wysłała krótkiego maila: Hej, kto chętny spróbować jazdy na fatbike'u?. Dwa dni później mieliśmy już zarezerwowane siedem tłuściochów. Kolejne dni upłynęły nam na śledzeniu pogody, gdyż szybka odwilż niweczyła plany Snowbikeowego szaleństwa, a prognozy na weekend były kiepskie. Zachowaliśmy jednak zimną krew i nie daliśmy się namówić na plan B, w postaci Pustyni Błędowskiej. Ostatecznie w czwartek spadł świeży śnieg, co po raz kolejny potwierdziło, że nie warto dostosowywać planów do prognozy pogody.
W Niedzielę rano spotkaliśmy się w Szczyrku. Pierwszy kontakt z Fat Bikiem to szok, niezależnie ile człowiek naoglądał się wcześniej zdjęć. Po porozdzielaniu rowerów i załatwieniu formalności ruszamy w drogę. 12 rowerów, szprychy, Dzidzia - nasz przewodnik i jeszcze kilka osób z okolic, które uzupełniło skład wycieczki. Jedziemy ulicą i absolutnie wszyscy oglądają się za nami:) Te rowery po prostu rzucają się w oczy. My też przyzwyczajamy się do grubasów. Widok szerokiej na 4,6 cala opony kręcącej się w przednim widelcu, nie daje spokoju, i ta miękkość niskociśnieniowych opon, niby brak amortyzatorów, ale ciężko nazwać ten rower sztywnym. Do tego szeroooka kierownica i platformy zamiast SPD. Niemal wszystko na odwrót niż to do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Naszą wyprawę zaczynamy od wyciągu krzesełkowego na Jaworzynę, wysiadamy w połowie drogi na szczyt Skrzycznego i zaczynamy pedałowanie pod górę. Duży może więcej, po ubitym śniegu, jedzie się całkiem gładko. Jakby nie było dwa razy szersza opona nie zapada się tak bardzo. Jednak w końcu nachylenie robi swoje i podprowadzanie też bywa konieczne. Dodatkowo po kilku uślizgach na lodzie, od razu przychodzi myśl, że fajnie było by te opony okolcować. Po kawałku podjazdu pierwszy piękny widoczek i chwila dla fotoreporterów. Dzidzia robi grupową fotkę i żeby rozluźnić atmosferę proponuje żeby zrobić coś głupiego, na co ktoś przytomnie zwraca uwagę że już zrobiliśmy:) Jedziemy dalej pod górę, walczymy na oblodzonych fragmentach. Przed samym szczytem zrywa się silny wiatr i o dziwo wiejąc zza pleców wyraźnie pomaga nam na podjeździe, pchając nas pod górę. Dotarliśmy na szczyt i rozproszoną bandą jedziemy w stronę jednej z karczm. Nasze dwanaście grubasów wygląda jak kompania atakujących czołgów. W tle majestatyczny widok na Tatry i Beskid Żywiecki, życie jest warte takich chwil:)

W przerwie logistycznej, gdy większość grupy zajada lokalne smakołyki, ja z Dzidzią rozkręcam manetkę mojego fat bika, która się zablokowała. Okazuje się że zagięła się w środku linka, zapasowej nikt nie ma więc będę do końca jechał z dwoma biegami dostępnymi z przodu. Z tyłu na stałe ustawiona największa zębatka. Na podjazdy w sam raz, z zjazdach rozpędzi mnie grawitacja.

Ruszamy dalej, teraz czeka nas najfajniejsza część imprezy, w zasadzie będzie już tylko w dół, tylko raz na czas jakiś podjazd na rozgrzewkę. Do jazdy fat bikem na śniegu można się szybko przyzwyczaić, można mu zaufać i gnać w dół. Szeroka miękka opona pozwala ignorować przeszkody, które normalnie wymagają więcej uwagi. Wraca skojarzenie z czołgiem, tym się po prostu jedzie przed siebie. Z resztą trasa którą jedziemy jest idealna do tej zabawy. Szeroka, pokryta grubą, lekko ubitą warstwą śniegu, no i bez nadmiaru turystów. Mimo wszystko tempo mamy słabe, są piękne widoki i przy każdym postoju na zebranie grupy, wszyscy robią mnóstwo zdjęć. Dojeżdżamy do Malinowskiej Skały, znów długa seria zdjęć, każdy każdemu i przy okazji rozmowy o wrażeniach z jazdy i samym sprzęcie. Wszyscy są w doskonałych humorach, delektują się jazdą.
Za Malinowską czeka nas jeden z lepszych zjazdów tego dnia. Dzidzia ostrzega, przed lodem i że może być ciężko, jedzie pierwszy. Ja lecę za nim. Jest super, rower przelatuje gładko ścieżką, czysta przyjemność śnieżnego szaleństwa. Przy okazji próbujemy jazdy po kopnym śniegu, z tym fat bike ma więcej problemów, ale że dawno swoim rowerem nie jeździłem w porównywalnych warunkach, więc ciężko to jednoznacznie ocenić. Jedziemy dalej i dojeżdżamy do Salmopolu, gdzie z nieznanych przyczyn panuje straszny tłok. Mijamy też drugą grupę na fat bikach.
Dalsza część trasy w stronę Klimczoka jest bardziej interwałowa, ale również z tendencją w dół. Trochę podjeżdżamy, troszkę podchodzimy, zjazdy wypadają fantastycznie. Oczywiście po drodze mamy okazję na rozruszanie statystki gleb, jakkolwiek bez bardziej spektakularnych wyczynów ani obrażeń.
Na ostatnim z postojów w schronie górskim, gdzie wszyscy konsumują zapasy, Magda wyciąga przepyszną Kukułkówkę, z okazji przejechania 1000km z Warczącymi Szprychami. Dobre humory nadal nas nie opuszczają, mimo że wycieczka zbliża się do końca. Jeszcze tylko trochę zjazdów i będziemy przy autach. Okazuje się jednak że te ostatnie zjazdy były najtrudniejsze. Byliśmy już niżej gdzie zaczęła się odwilż, a po nocnych przymrozkach, pod warstwą mokrego śniegu czaił się lód. Do tego kilka ostrych zakrętów i robiło się bardzo ciekawie. Na koniec został nam tylko asfaltowy zjazd do centrum Szczyrku. Puściliśmy się w dół z Azarem i po pierwszym zakręcie za którym był mostek zwalniamy, zadając sobie nawzajem pytanie: Twój też nie skręca?? Okazało się, że fantastycznie sprawujący się w terenie rower, na asfaltowym zjeździe z dużą prędkością, wcale nie chce skręcać. Przyznam że było to dla nas spore zaskoczenie, co jednak nie umniejsza zalet tego roweru w warunkach do których był stworzony.
I tak dojechaliśmy z powrotem do Szczyrku, zachwyceni fantastyczną wycieczką na nowych dla nas rowerach. Jednogłośnie doszliśmy do wniosku, że fat bikowy wyjazd trzeba na stałe wpisać do naszego kalendarza.

A poniżej jeszcze filmiki z Fat Bike Przygoda Cały Rok oraz drugi autorstwa Tomka C:




Autor relacji:

miszczu komin


Uczestnicy:

azari
Piotr Idzi
Karola
Karolina
Gleby: 2
krzych
Krzysztof S
Gleby: 2.5
miszczu komin
Przemek Mrozek
Gleby: 0.5
Sara sara
Michał Sarapata
Gleby: 2
mdudi
Magda
sergio
Tomek
Gleby: 2

Zdjęcia:

Tagi:

Skrzyczne fatbike Szczyrk Salmopol Przełęcz Salmopolska Malinowska Skała Beskid Śląski Przełęcz Karkoszczonka

Komentarze:

abdul
Artur
18:16 10.02.2016
Tak przejrzałem fotki z maila i już dawno tak nie żałowałem mojej absencji, no ale niestety tym razem nie było to moje lenistwo ;) Wrzucajcie foty i dzielcie się nimi ze światem :) Fajny wypad musiał być.
Sara sara
Michał Sarapata
16:48 11.02.2016
Jest i galeria :) Wypad świetny, może jeszcze kiedyś uda się powtórzyć!
azari
Piotr Idzi
08:49 15.02.2016
Dawno nie mieliśmy tak medialnego wyjazdu ;) Dorzuciłem filmik zmontowany Tomka. Miłego oglądania! :)
abdul
Artur
16:07 2.03.2016
Fajna relacja. PS1: Ryzyko nie zawsze popłaca (Przebłysk wiosny 15.02.2015 :) PS2: To nieskręcanie to przez opór momentu bezwładności koła czy opona się uślizguje na asfalcie?
azari
Piotr Idzi
22:07 3.03.2016
Nawet nie tyle uślizguje, co po prostu nie jest sztywna i "pływa". Chyba, że to miałeś na myśli pisząc uślizguje :) Niby skręcasz... a tu dupa, nie robi :)
miszczu komin
Przemek Mrozek
07:19 6.03.2016
Problem ze skręcanie na asfalcie wynika z oporu momentu bezwładności toczenia., czyli odp A. Sama dętka w tym rowerze ma 0,5kg - znacznie więcej masy się orbaca na tych kołach. Przy dużej prędkości daje to zaskakujący efekt.
azari
Piotr Idzi
21:16 6.03.2016
Myślę, że to nie kwestia masy. Wtedy na motocyklu w ogóle nie dało by się skręcać bo koła masz jeszcze cięższe a prędkości tym bardziej.

Dodaj komentarz: