Data: 14.01.2006, sobota

100 wyjazd, czyli nie ma Wrr Wrr bez Cin Cin

Ten wyjazd znalazł się na 4. miejscu w rankingu najlepszych wyjazdów w sezonie 2006

Trasa: Tyniec, ZOO
Dystans: 48 km
Rowerzystów: 8
Gleb: 8
Gum: 0
Snowbike
Z naszych niezawodnych statystyk wynikało jednoznacznie, że czas na jubileuszowy setny wyjazd. Oczywiście fakt to dla nas wielce radosny i wyjątkowy. Z tej okazji staraliśmy się zebrać jak największy skład. Udało się to nadzwyczajnie, mimo pięciostopniowego mrozu i ogólnie panujących zimowych warunków, pod Mostem mniej lub bardziej punktualnie stawiło się osiem osób. Stanowi to wyrównanie rekordu AZSowej wycieczki do Zakopanego. Oprócz sześciu starych wyjadaczy pojawiły się dwie nowe twarze, Agata – odważna koleżanka Azara i Tomek z AZS.

W miarę sprawnie ustaliliśmy, że jedziemy do Tyńca, Abdul znowu marudził, że jedziemy koło jego domu i niepotrzebnie jechał pod Most, ale to powoli staje się rytuałem przy podobnych wyjazdach;) Następnie uformowaliśmy długą kolumnę i ruszyliśmy w stronę Skałek. Naprawdę pięknie wyglądała nasza grupa rozciągnięta na kilkadziesiąt metrów, aż miło było patrzeć. Jednak już na skałkach się pogubiliśmy, gdy Azar i Agata zostali z tyłu i pomylili drogę. Cóż jazda w tak licznej grupie to sztuka, na szczęście więcej tego typu wpadek nie było.


Kontynuowaliśmy naszą wycieczkę niebieskim szlakiem rowerowym, ciesząc się znakomitymi warunkami śniegowo-pogodowymi, od czasu do czasu robiąc zdjęcia. Nastrój był radosny, co sprzyjało ciekawym pomysłom, jak na przykład forsowanie zamarzniętego strumyka w moim wykonaniu. Od czasu do czasu ktoś tracił równowagę i nagle zmieniał tor jazdy, co jednak nie powodowało żadnych perturbacji. No może trochę przesadziłem Tomek niefartownie uślizgnął się na oblodzonym asfalcie to go bolało. Z resztą odnotował on także jedyną awarię na naszej wycieczce, mianowicie poluzowała mu się korba. Nie wiele brakowało, aby ją zgubił. Całe szczęście Abdul nadal wozi dużo różnych narzędzi, o których większość myśli: eeeee to się zbyt rzadko przydaje.


Za Skotnikami padł pomysł, że z okazji Okazji należy kupić szampana, niestety najbliższy sklep był zamknięty, więc udaliśmy się dalej na najcięższy odcinek trasy wiodący przez malownicze Podgórki Tynieckie. Pierwszą weryfikowaną umiejętnością, była jazda w koleinach, w różnych kombinacjach, pod górę w dół po śniegu, po lodzie przy zmiennych szerokościach koleiny. Oczywiście skutkiem było kilka gleb, potem przyszła kolej na jazdę po śniegu o różnym stopniu ubicia, głębokości itd., oczywiście był też dobrze nam znany kawałek gdzie musieliśmy podejść. Przy okazji Azar sobie przypomniał, że pierwsza warcząca wycieczka była także po tej samej trasie. Potem przyszła kolej na dłuższy zjazd, jednak tutaj ilość gleb nie wrosła.


Tym sposobem znaleźliśmy się w Tyńcu, po nabyciu markowego szampana udaliśmy się na przystań gdzie Abdul miał zaszczyt odpalić szampana. Po odpaleniu nastąpiła konsumpcja dóbr wszelakich, gdyż wszyscy byli już głodni lub tak jak Azar bardzo głodni. Najedzeni, doszliśmy do wniosku, że jeszcze nam mało i przez stopień Kościuszki udaliśmy się do Lasku Wolskiego.


Pod wodociągami odłączyła od nas Agata, którą naprawdę wszyscy podziwiamy że zniosła dzielnie to co składało się na tą typową dla nas wycieczkę. Mamy również nadzieję, że nie przeraziło to Ciebie Agato dokumentnie i pojawisz się jeszcze na jakimś z naszych warczących wyjazdów.


My natomiast wspięliśmy się serpentyną i wyżej pod samo ZOO skąd zjechaliśmy za Bulim, który improwizując poprowadził nas całkiem ciekawą trasą pod Białą Drogę. Pojawiły się tutaj głosy, aby zaliczyć jeszcze Sikornik, ale jakoś propozycja nie przeszła i spokojnie udaliśmy się do domów.

Autor relacji:

miszczu komin


Uczestnicy:

pozo
Tomasz Pozowski
Gleby: 1
agata_s
Agata Sierżęga
Gleby: 2.5
wojtek_bleble
Wojciech Łazowski
Gleby: 0.5
miszczu komin
Przemek Mrozek
Gleby: 2
mc
Michał
Buli buli
Dominik Grządziel
Gleby: 1
azari
Piotr Idzi
Gleby: 1
abdul
Artur

Zdjęcia:

Tagi:

brak

Komentarze:

brak

Dodaj komentarz: