Wyjazd głównie pod hasłem 10 tys. szprychowych kilometrów Pana Abdula :) Tak, tak - latka lęcą i kliometry też. Gratulujemy!
Wstępna koncpecja Lasku, została zarzucona już jakieś 2 minuty po spotkaniu pod mostem. Grunt to trzymanie się planów. Z racji pięknego jesiennego klimatu włączył się nam tryb - szwędacz.
Ruszyliśmy wałami Rudawi obierając za cel Lasek Zabierzowski. Jak Lasek Zabierzowski to nie mogło zabraknąć zjazdu w Kochanowie który podobno był po ostatnim maratonie krakowskim trochę posprzątany. Faktycznie, fajnie się go zjeżdżało. Aż tak fajnie że po podjeździe do Kochanowa postanowiliśmy zjechać jeszcze raz. Tym razem w wersji cross country, off road, czyli na azymut :) Znalezione ścieżki - a raczej przecinki - były zachwycające, a szczególnie ich poziom nachylenia. Mnie tak zachwycił, że zwiększyłem licznik gleb tego wyjazdu.
Dalej skierowaliśmy swe pedały, w stronę dolinek - przez Kluczwody, do źródełka miłości. Geeenialne widoki - pełnokolorowa jesień.
Czas było już zawijać się, więc od źródełka, prosto w stronę Krakowa. Pozostał jeszcze jeden punkt programu - finish do Krakowa. Niby nikt jakoś nie cisnął, ale wszyscy byli gotowi do wystartowania. Zaraz za centrum Zielonek, nerwy puściły i ogień!
Ogień skończył się tak, że przednie koło Abdula uślizgnęło się dość niefortunnie. Potem już było szybko - ślizg po szosie, przetarcie rękawiczek, spodenek, kurtki - i na koniec przyłożenie - kaskiem w krawężnik. Z plusów całej sytuacji to samochód jadący za Abdulem, nawet po nim nie przejechał. No i Abdul chyba będzie mógł pomyśleć o nowym kasku z okazji 10 tys. km. Chwilę dochodził do siebie, ale potem szcześliwie zawinęliśmy do domu - oddajać tym razem honorowo Abdulowi tablicę Kraków. Tak za poświęcenie ;)
Komentarze:
aga
Agnieszka
17:38 29.10.2011
Jak tam Abdul, bardzo jesteś obity?
Nie no, wyjazd był świetny, zwłaszcza eksploracja wąwozu kochanowskiego :)
aga
Agnieszka
17:39 29.10.2011
Ej a w ogóle to próbowałam znaleźć przed chwilą zapałkę na satelicie... Zapaćkali ją jakimś lasem!
mdudi
Magda
18:13 29.10.2011
Ta hopka z pierwszego zdjęcia, to tam gdzie Krzychu zaliczył kiedyś glebę?
abdul
Artur
18:14 29.10.2011
A żyję, dzięki. Lekko kolano starte i bioderko obite, ale tak poza tym ok. Dodam, że ten finish miał być mocno ustawiany, miał być... ;) A wyjazd - bardzo ciekawy, alternatywa dla oklepanego zjazdu do wąwozu kochanowskiego wyborna!!
krzych
Krzysztof S
20:05 29.10.2011
"Ta hopka z pierwszego zdjęcia, to tam gdzie Krzychu zaliczył kiedyś glebę?", Oj! wygląda znajomo, ale ja się nie wypowiem, bo to był moment z którego mało pamiętam...
azari
Piotr Idzi
20:10 29.10.2011
Tak, to dokładnie ta hopka :)
Z tą zapałką, to faktcznie coś Googlaki zalesili... dziwne.
No ładnie, ładnie, relacja, zdjęcia, rozwalony kask...:)
A co do statystyk to był to także 50 warczący dzień w tym roku, (do pobicia rekordu pozostały 4 dni jazdy)
abdul
Artur
11:16 30.10.2011
Z tego co pamiętam to zapałka zawsze była zalesiona na zdjęciach satelitarnych, bo było nie było jest to radar wojskowy.
Zapała akurat jest cywilna, wojskowe radary są na sąsiednich wzgórzach w Aleksandrowicach
azari
Piotr Idzi
21:01 30.10.2011
To kiedy robimy wyjazd szlakiem podkrakowskich radarów? :)
abdul
Artur
09:35 31.10.2011
A to nie jest wspólny radar dla Balic? Z tego co pamiętam to na płocie okalającym zapałę było coś wspomniane o wojskowych terenach... ale głowy nie dam sobie urwać
sara
Michał Sarapata
16:16 31.10.2011
Oj żałuję, że nie dotarłem, ale przede wszystkim gratuluję Abdulowi zwycięstwa w naszym mini-wyścigu do 10 tysięcy oraz objęcia samodzielnego prowadzenia w kategorii "frekwencja" w tym sezonie:) No i mam nadzieję, że rany szybko się zagoją;)
aga
Agnieszka
18:46 31.10.2011
Żałuj, Sara, był wypas :)
Co do hopy to jest jeszcze filmik, tylko nie wiem, czy w galerii można zamieścić.
A mam jeszcze techniczne pytanie: czemu nie uaktualniło 2 podpisów w galerii? ;)