Wywiad z Tomkiem

2.03.2024, sobota

1. Jak to się stało, że zacząłeś jeździć z WSz?

O Warczących Szprychach dowiedziałem się od Azara, z którym zacząłem pracować w 2016 roku. Pierwszy wyjazd, w którym wziąłem udział gościnnie to Tłusta niedziela, w zimowej scenerii Beskidu Śląskiego. Wtedy też miałem okazję poznać super ludzi, będących pełnoetatowymi Szprychami. Potem przyszły kolejne pojedyncze wyjazdy w sezonie 2016 i 2017, a od 2018 zacząłem pojawiać się już regularnie na większości wyjazdów, dzięki czemu zostałem zaproszony do składu WSz od sezonu 2019

Pierwsze zaskoczenia jak głęboko zapada się koło ;)2. Twoja najbardziej spektakularna gleba:

Warczący wyjazd, który jednoznacznie kojarzy mi się z glebami to Zacne zakończenie zacnego sezonu’ na Skrzycznem. Stary rower na v-brake’ach, wąskie opony jak na te warunki, lód i śnieg … to wszystko gwarantowało, że na zjazdach będzie ciekawie. Właściwie każda próba hamowania, kończyła się spektakularnym lądowanie w głębokim śniegu, a oficjalna liczba gleb (3, czyli 6 bo zimowe liczone były połówkowo) i tak chyba nie zawierała wszystkich upadków

3. Najciekawsza awaria Twojego roweru w trakcie wycieczki z WSz:

Awarie w rowerze, zawsze są następstwem jakiegoś zdarzenia: upadku, zaniedbania, wyeksploatowania czy złej naprawy. Większość moich awarii na wyjazdach z WSz wynikała z tej ostatniej przyczyny - wcześniejszej naprawy mocno odbiegającej od wskazówek producenta. Awaria, którą pewnie zapamiętałem nie tylko ja to historia mojej szytej opony. Elegancki szew nie zniósł trudów kamienistych szlaków okolic Gardy, odsłaniając dętkę która szybko się przetarła. Podobnie jak 11-rzędowy łańcuch skrócony zwykłymi pinami, który także nie dał rady. Na szlaku prowizorki często są koniecznością, pozostawienie ich na dłużej na pewno odbije się w najmniej oczekiwanym momencie.

4. Najbardziej hardcore'owy wyjazd z WSz, w którym brałeś udział:

Mam tu kilku kandydatów, ale chyba wygrywa Turbacz przez podwójne zaprzeczenie. Razem z Azarem i Krzychem zrobiliśmy trasę, na która nikt nie był tego dnia gotowy - z Zarabia górami na Turbacz i powrót asfaltem. Późny start, brak konkretnego celu wyjazdu, brak lampek i tylko jedno schronisko po drodze - to nie mogło się udać, szczególnie że awarie nas nie omijały (guma, zerwane zęby w kasecie). Na szczęście motywacją do jazdy był browar na Turbaczu, po którym naszła ochota do dalszej jazdy. A wyszło tego sporo - 122 km i 3000 w pionie.

Mimo prawie doby deszczu, to chyba jedyne większe błoto na trasie5. Błoto to ważny motyw przewodni wyjazdów WSz. Które zapamiętałeś szczególnie dobrze?

Po kilku wycieczkach z WSz naszła mnie dziwna obserwacja - jak oni to robią, że wszystkie wyjazdy wypadają w okienka niepogodowe? Normalnie jeżdżąc samemu staram się być elastyczny co do pogody, dostosowując do niej moje wycieczki, ale daty warczących wyjazdów są święte. Po kilku wyjazdach zrozumiałem ten fenomen - zła pogoda nie przeszkadza w świetnej zabawie, a często motywuje do podkręcania tempa. Wyjazd, który najbardziej zapadł mi w pamięci to mój drugi wypad z Warczącymi - Pure & Wet MTB, czyli Dookoła doliny Wisły w Beskidzie Śląskim. Deszcz, dużo błota, sporo ciężkich podjazdów i zjazdów spowodowało, że wyjazd na długo pozostanie w pamięci.

6. Twój największy sukces w barwach WSz:

Chyba ciągle przede mną. Z dotychczasowych to 1 miejsce w tabeli gościnnej sezonu 2018.

7. Jakie najciekawsze zwierzę spotkałeś podczas wyjazdów z WSz?

Chyba nie będę tutaj jakiś oryginalny - stado krów w Radocynie, które nas lekko osaczyło

8. Twój ulubiony prowiant na wycieczki z Wsz:

Buła z szynką, snickers, drożdżówka, jabłko, banan, suszone owoce.

9. Szprychowy wyjazd Twoich marzeń:

Tu chyba nie będę się długo zastanawiał - Garda. Świetne trasy, super pogoda (sic!), piękne widoki, jezioro, wakacje, luz … rozmarzyłem się Czekam na kolejny alpejski wyjazd pod patronatem WSz.

10. Anegdota lub historia, do której lubisz wracać:

Ciężko mi to opisać :)Nocne setki - wyjazd, na którym ułańska fantazją zdecydowanie była górą, a procenty wyjątkowo nie były na podjazdach. A do tego nic nas nie było w stanie zatrzymać - czy to radiowóz stojący przed zamkniętymi rogatkami, czy tez wiśnie trzy. W sumie to nie wierzyłem, że uda nam się przejechać tą niezbyt trudną trasę - tryb party mode wszedł mocno. Nie obyło się bez błądzenia, ran, dzikich zwierząt (czytaj jeży i ropuch), ale i doskonałej atmosfery.

11. Czego życzysz WSz z okazji 20-lecia?

Energii do organizacji równie niesamowitych wyjazdów co w poprzednim 20-leciu, dobrej frekwencji i żeby nowe pokolenie Szpryszek kontynuowało tradycję! 

Tagi:

brak

Autor:


Przemek Mrozek

Komentarze:

brak

Dodaj komentarz: