Data: 4.11.2006, sobota
Zaczął się ten cieżki okres dla rowerzystów. Zaczeła się zima. Można to rozpoznać po dwóch objawach. Za oknem śnieg, biało i zimno. Oraz Buli na wyjazdach klnie na swoje ochranicze na buty które co przystanek musi poprawiać :)
Spotkanie pod mostem, moje lekkie spóźnienie. Czekał tam już punktualnie Sara (który ma najdalej) i pare minut po mnie przyjechał Buli (który akurat dziś miał najbliżej :). W sumie miałbyć zwykły lasek, ale korzystając z okazji, że śniegu nie było jeszcze ekstremalnie dużo ruszliśmy po raz trzeci ostatnimi czasy - a jakże! - na zółty szlak w dolinkach :) Jednak skróciliśmy go tylko do Dolinki Bolechowickiej.
Szosa poszła nam całkiem sprawnie i szybko znalezliśmy się przy Kwietniowych Dołach. Zatrzymaliśmy się na zdjęcie i coś do jedzonka, ale szybko okazało sie, że nie tylko. Sarze zabrakło w hamulcu jednej okładziny która postanowiła się zgubić i nie do końca było wiadomo gdzie. Sytuacja z początku nie wyglądała zbyt ciekawie. Jednak nic nie ujdzie uwadze bystremu oku Buliego, który znalazł okładzine pomiedzy śniegiem, błotem a liścmi. Zajeło mu to około 30 sekund :) Sara naprawił swój hamulec przy użyciu drewnianego patyczka i ruszyliśmy wesoło dalej.
Zaraz dalej spotkaliśmy większa gromadę rowerzystów. Nie było by w tym nic bardzo dziwnego, w końcu nie tylko szprychy jeżdża w zimie. Ale jednak... jeden z rowerzystów był w krótkich spodenkach. Co przy temperaturze zero stopni było niecodziennym widokiem. Nie mniej jednak życzymy mu powodzenia i tanich sanatoriów w których będzie mógł leczyć swoje kolana! :)
Na żółtym szlaku najpierw czekało nas troche podprowadzania. Ale dalej dało się jechać bardzo przyzwoicie. Lekka warstwa śnieżku była bardzo ciekawym urozmaiceniem.
Tak dotarliśmy do Zelkowa, gdzie nabrudziliśmy troche w sklepie i zjedliśmy co nie co. Przed nami głowny cel wyjazdu :) Bolechowicka w śniegu to rzadki widok. Ale warty zobaczenia, a tym bardziej przejechania :) Nie ma co się rozpisywać. Po prostu bardzo fajna sprawa :)
Po zabawie w dolincie, pozostał tylko powrót do domu. I tak zakończył się pierwszy w tym sezonie zimowy wyjazd. Prawdopodobnie też na następne dolinki przyjdzie nam czekać do wiosny. Chociaż... kto wie...
Biała Bolechowicka
Trasa: kraków - bolechowicka - krakow
Dystans: 67 km
Rowerzystów: 3
Gleb: 0
Gum: 0
Snowbike
Dystans: 67 km
Rowerzystów: 3
Gleb: 0
Gum: 0
Snowbike
Zaczął się ten cieżki okres dla rowerzystów. Zaczeła się zima. Można to rozpoznać po dwóch objawach. Za oknem śnieg, biało i zimno. Oraz Buli na wyjazdach klnie na swoje ochranicze na buty które co przystanek musi poprawiać :)
Spotkanie pod mostem, moje lekkie spóźnienie. Czekał tam już punktualnie Sara (który ma najdalej) i pare minut po mnie przyjechał Buli (który akurat dziś miał najbliżej :). W sumie miałbyć zwykły lasek, ale korzystając z okazji, że śniegu nie było jeszcze ekstremalnie dużo ruszliśmy po raz trzeci ostatnimi czasy - a jakże! - na zółty szlak w dolinkach :) Jednak skróciliśmy go tylko do Dolinki Bolechowickiej.
Szosa poszła nam całkiem sprawnie i szybko znalezliśmy się przy Kwietniowych Dołach. Zatrzymaliśmy się na zdjęcie i coś do jedzonka, ale szybko okazało sie, że nie tylko. Sarze zabrakło w hamulcu jednej okładziny która postanowiła się zgubić i nie do końca było wiadomo gdzie. Sytuacja z początku nie wyglądała zbyt ciekawie. Jednak nic nie ujdzie uwadze bystremu oku Buliego, który znalazł okładzine pomiedzy śniegiem, błotem a liścmi. Zajeło mu to około 30 sekund :) Sara naprawił swój hamulec przy użyciu drewnianego patyczka i ruszyliśmy wesoło dalej.
Zaraz dalej spotkaliśmy większa gromadę rowerzystów. Nie było by w tym nic bardzo dziwnego, w końcu nie tylko szprychy jeżdża w zimie. Ale jednak... jeden z rowerzystów był w krótkich spodenkach. Co przy temperaturze zero stopni było niecodziennym widokiem. Nie mniej jednak życzymy mu powodzenia i tanich sanatoriów w których będzie mógł leczyć swoje kolana! :)
Na żółtym szlaku najpierw czekało nas troche podprowadzania. Ale dalej dało się jechać bardzo przyzwoicie. Lekka warstwa śnieżku była bardzo ciekawym urozmaiceniem.
Tak dotarliśmy do Zelkowa, gdzie nabrudziliśmy troche w sklepie i zjedliśmy co nie co. Przed nami głowny cel wyjazdu :) Bolechowicka w śniegu to rzadki widok. Ale warty zobaczenia, a tym bardziej przejechania :) Nie ma co się rozpisywać. Po prostu bardzo fajna sprawa :)
Po zabawie w dolincie, pozostał tylko powrót do domu. I tak zakończył się pierwszy w tym sezonie zimowy wyjazd. Prawdopodobnie też na następne dolinki przyjdzie nam czekać do wiosny. Chociaż... kto wie...
Zdjęcia:
Tagi:
Dolinka BolechowickaKomentarze:
brakDodaj komentarz:
Najbliższe wyjazdy
Aktualnie nie mamy zaplanowanego żadnego wyjazdu. Jeżeli chcesz możesz sam dodać propozycję wyjazdu. Poczujemy się zaproszeni :)
Dodaj najbliższy wyjazd »
Dodaj najbliższy wyjazd »