Data: 23.06.2004, środa
Jeżdżenie z AZSem nie jest być może największym z naszych wyczynów, jednak ma ono jedną wielką zaletę, można poznać wielu ciekawych rowerzystów. Tak na przykład poznaliśmy Bogusia, który zamieszkuje Radziszów. My jeździmy w tamte strony raczej rzadko, w sumie szkoda. Postanowiliśmy zmienić ten stan i wybraliśmy się razem na trasę by Bogdan.
Na zbiórkę pod mostem przyjechali Buli, Pablo, Wojtek i Łosiu, po drodze dołączył Abdul. W tym składzie przecierpieliśmy szosowy etap do Radziszowa. Na placu, który tubylcy nazywają Rynkiem, czekał Boguś, trasa którą zaplanował była naprawdę ambitna, zapowiadała się mocna wycieczka. Zresztą dzień wcześniej dostałem od niego smsa, że planuje przejechanie Pasma Babicy, tylko jakoś tego nie mogłem znaleźć na mapie okolic Krakowa. Wszystko wyjaśniło się gdy Boguś wyciągnął swoją mapę: Beskid Makowski!!!:)
Jazdę zaczęliśmy od przejechania zielonym szlakiem do Głogoczowa, potem kawałek drogą na Wadowice i zaraz w lewo niebieskim szlakiem, którym mieliśmy dotrzeć do Sułkowic. Na tym szlaku zaczęły się górki, po pierwszym podjeździe, który był ledwie namiastką tego, co czekało nas dalej, odłączyli się Łosiu i Pablo. Pierwszy od początku mówił, że wcześniej wróci, a Pablo... cóż, to nie był jego dzień.
Zostało nas pięciu, walczyliśmy na podjazdach nie tylko z górami, ale i upałem i pragnieniem. Nagrodą za nasze trudy był zjazd do Sułkowic urozmaicony kałużami i błotem. Oczywiście w ferworze prędkości szlak gdzieś nam umknął na zjeździe, ale to przecież norma.
Generalnie do Sułkowic trafiliśmy, teraz przed nami był znów asfalt, konkretnie kilka kilometrów pod górę po asfalcie aż do Przełęczy Sanguszki. Zanim jednak podjęliśmy to wyzwanie wstąpiliśmy do sklepu i coby się nie rozdrabniać nabyliśmy 5l baniak wody:) Na Przełęczy zrobiliśmy sobie zdjęcie i ruszyliśmy dalej... pod górę:) Tym razem już nie asfaltem lecz szlakiem (niebieskim), dotarliśmy do Pasma Babicy, celu naszej podróży. Pasmo to ma jakieś 10km długości, a najwyższy szczyt Babica sięga 727m.
Jazda tym pasmem była średnio ciekawa, głównie jechaliśmy pod górę, ale cały czas czekaliśmy na zjazd, który przecież musiał się w końcu zacząć. Im dłużej jechaliśmy pod górę tym większe chyba każdy miał fantazje na temat wytracenia tej wysokości. Chyba, dlatego zjazd trochę rozczarował. Chociaż i tak niewiele brakowało żebym zarył mordą po łące z prędkością powyżej 40 km/h. Oczywiście było to za sprawą mojej ostatniej zajawki na skakanie i dwóch czy trzech następujących po sobie naturalnych skoczni. Ale i tym razem mój amorek mnie uratował – dzięki Ci Judyto!!! Wojtek jadący za mną nie miał już tyle szczęścia i zaliczył niezłego dzwona. Dzięki temu zatrzymaliśmy się coby popodziwiać trochę piękny letni krajobraz i zrobić pare zdjęć. Potem już tylko zjazd do Myślenic, kolejny baniak wody i asfaltem do domciu, bo siły na jakiś ekstra terenowy kawałek raczej już nikt nie miał.
Masakra w Beskidach by Boguś
Ten wyjazd znalazł się na 6. miejscu w rankingu najlepszych wyjazdów w sezonie 2004
Trasa: Kraków - Radziszów - Las Bronaczowa - przez Pasmo Bukowca do Sułkowic - Pasmo Babicy - Myślenice - Radziszów - Kraków
Dystans: 112 km
Rowerzystów: 7
Gleb: 0
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyjazd górski
Trasa: Kraków - Radziszów - Las Bronaczowa - przez Pasmo Bukowca do Sułkowic - Pasmo Babicy - Myślenice - Radziszów - Kraków
Dystans: 112 km
Rowerzystów: 7
Gleb: 0
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyjazd górski
Jeżdżenie z AZSem nie jest być może największym z naszych wyczynów, jednak ma ono jedną wielką zaletę, można poznać wielu ciekawych rowerzystów. Tak na przykład poznaliśmy Bogusia, który zamieszkuje Radziszów. My jeździmy w tamte strony raczej rzadko, w sumie szkoda. Postanowiliśmy zmienić ten stan i wybraliśmy się razem na trasę by Bogdan.
Na zbiórkę pod mostem przyjechali Buli, Pablo, Wojtek i Łosiu, po drodze dołączył Abdul. W tym składzie przecierpieliśmy szosowy etap do Radziszowa. Na placu, który tubylcy nazywają Rynkiem, czekał Boguś, trasa którą zaplanował była naprawdę ambitna, zapowiadała się mocna wycieczka. Zresztą dzień wcześniej dostałem od niego smsa, że planuje przejechanie Pasma Babicy, tylko jakoś tego nie mogłem znaleźć na mapie okolic Krakowa. Wszystko wyjaśniło się gdy Boguś wyciągnął swoją mapę: Beskid Makowski!!!:)
Jazdę zaczęliśmy od przejechania zielonym szlakiem do Głogoczowa, potem kawałek drogą na Wadowice i zaraz w lewo niebieskim szlakiem, którym mieliśmy dotrzeć do Sułkowic. Na tym szlaku zaczęły się górki, po pierwszym podjeździe, który był ledwie namiastką tego, co czekało nas dalej, odłączyli się Łosiu i Pablo. Pierwszy od początku mówił, że wcześniej wróci, a Pablo... cóż, to nie był jego dzień.
Zostało nas pięciu, walczyliśmy na podjazdach nie tylko z górami, ale i upałem i pragnieniem. Nagrodą za nasze trudy był zjazd do Sułkowic urozmaicony kałużami i błotem. Oczywiście w ferworze prędkości szlak gdzieś nam umknął na zjeździe, ale to przecież norma.
Generalnie do Sułkowic trafiliśmy, teraz przed nami był znów asfalt, konkretnie kilka kilometrów pod górę po asfalcie aż do Przełęczy Sanguszki. Zanim jednak podjęliśmy to wyzwanie wstąpiliśmy do sklepu i coby się nie rozdrabniać nabyliśmy 5l baniak wody:) Na Przełęczy zrobiliśmy sobie zdjęcie i ruszyliśmy dalej... pod górę:) Tym razem już nie asfaltem lecz szlakiem (niebieskim), dotarliśmy do Pasma Babicy, celu naszej podróży. Pasmo to ma jakieś 10km długości, a najwyższy szczyt Babica sięga 727m.
Jazda tym pasmem była średnio ciekawa, głównie jechaliśmy pod górę, ale cały czas czekaliśmy na zjazd, który przecież musiał się w końcu zacząć. Im dłużej jechaliśmy pod górę tym większe chyba każdy miał fantazje na temat wytracenia tej wysokości. Chyba, dlatego zjazd trochę rozczarował. Chociaż i tak niewiele brakowało żebym zarył mordą po łące z prędkością powyżej 40 km/h. Oczywiście było to za sprawą mojej ostatniej zajawki na skakanie i dwóch czy trzech następujących po sobie naturalnych skoczni. Ale i tym razem mój amorek mnie uratował – dzięki Ci Judyto!!! Wojtek jadący za mną nie miał już tyle szczęścia i zaliczył niezłego dzwona. Dzięki temu zatrzymaliśmy się coby popodziwiać trochę piękny letni krajobraz i zrobić pare zdjęć. Potem już tylko zjazd do Myślenic, kolejny baniak wody i asfaltem do domciu, bo siły na jakiś ekstra terenowy kawałek raczej już nikt nie miał.
Uczestnicy:
Zdjęcia:
Tagi:
Beskid Makowski Pasmo Babicy boguś Myślenice Przełęcz SanguszkiKomentarze:
brakDodaj komentarz:
Najbliższe wyjazdy
Aktualnie nie mamy zaplanowanego żadnego wyjazdu. Jeżeli chcesz możesz sam dodać propozycję wyjazdu. Poczujemy się zaproszeni :)
Dodaj najbliższy wyjazd »
Dodaj najbliższy wyjazd »