Gratuluję ukończenia maratonu a Sarze dodatkowo złapania się w pierwszej połówce ;) Czekamy na relację !!
Data: 7.05.2011, sobota
Na starcie zebrała się nas ładna ekipa, Miszczu, Sara, ja (Azari) i Agnieszka. W ostatniej chwili dojechał tez Piter, który samotnie przytargał się z Krakowa. Głównie dlatego, że nie udało nam się skontaktować - a raczej mi odebrać telefonu w odpowiednim momencie....
Chwila oczekiwania, odliczanie, sektory przed nami ruszają i zaraz my. Kilkanaście minut wyprzedzania, tętno w okolicach maxa, ale jest nieźle. Sporo osób wyminiętych, Warczące chyba gdzieś za mną. Po asfaltowym podjeździe, kawałek zjazdu i zaczyna się teren. Wydaje mi się, że cisnę równie mocno, ale na jakimś 12 km wita mnie Sara, oznajmiając, że w tym sezonie, jednak lekko nie będzie :) Nie mylił się :) Sara postanawia nie zrównywać ze mną tempa tylko ciśnie dalej. Nie było innej opcji, jak chwycić mu koła i nie odpuszczać. Wtedy okazało się, że stać mnie na znacznie więcej. Choć utrzymywanie koła Sarze, oznaczało jechanie na prawdziwym maksie. Po kilkunastu minutach takiej jazdy, pojawiają się pierwsze oznaki skurczów. Na szczęście MagnesLife uspokoja sytuacje, a wyprzedamy kolejnych rowerzystów. Sara przyjął dobrą taktykę i atakował w odpowiednich momentach. Problem w tym, że dla Sary każdy moment był odpowiedni :)
Jedziemy tak w szalonym tempie razem ponad godzinę. Jakiś 30km na liczniku, nie wiem ile dam rade jeszcze pociągnąć. W pewnym momencie wyprzedziłem Sarę, ale spodziewam się go maksymalnie 20m za mną. Zjazd, trzy wykrzykniki, którę jak trochę zbagatelizowałem, bo u Grabka zazwyczaj wystarczy mocniej ścisnąć kierownice. Niestety tym razem tego, nie zrobiłem, koło uciekło i gleba. Lądując na ziemi, czuje wdzięczność, ze rowerzysta za mną nie przejechał po mnie, bo było bardzo mało miejsca. Wstaję, ogarniam sytuacji - dopiero co pożyczony od Miszcza Garmin znajduje się w 4 częściach, które szybko zgarniam z ziemi. Kierownica przekręcena, próbują ją naprostować ale bez użycia imbusów nie da rady. Międzyczasie mija mnie Sara, upewniając się, że wszystko ok. Ale generalnie jest ok. Prostuję kierownice, wyciągam łańcuch spomiędzy małej zębatki a mufy (nienawidzę jak tam wpadanie :/ ) i jadę dalej. Niestety z kilkadziesiąt osób trudem wyprzedonych, minęło mnie szybko. Nie ma filozofii, trzeba cisnąć dalej.
Zaraz zaczyna się podjazd, ale mięśnie po glebie, odmawiają współpracy i kończy się na skurczach. Zwalniam trochę, rozjeżdżam je ale to już nie ta jazda co niedawno. Zaczyna się 8km zjazdu i płaskiego terenu do mety. Udaję się dogadać z powrotem z nogami, więc jadę mocniej. Ale na płaskim wyprzedzanie już nie idzie tak dobrze. Dojeżdżam samotnie do lasku przed metą, tabliczka 1km meta, więc ostatni siły w nogi i finish.
Uścisk ręki i gratulację dla Sary. Okazało się, że w okolicach ostatniego podjazdu, starał się czekać na mnie, żeby urozmaićić finish i walczyć do końca :) Honorowe :) Ale gdy dojechał do ostatniego zjazdu, stwierdził że moglibyśmy się na nim pozabijać i poleciał do mety. Stąd tylko 1,5 minutowa przewaga nademną w ostatecznym rozrachunku.
Ciekawe jak zakończyła by się ta rywalizacja, gdyby nie moja gleba. Znając życie cięli byśmy się z Sarą do ostatnich metrów :) Ale to tylko oznacza, że szykuje się bardzo ciekawa i wyrównana walka w nadchodzącym sezonie :)
10 min po mnie wpada na metę Piter. Skromnie, niezadowolony ze swojego wynika, choć bardzo nie słusznie :) Nie długo później Miszczu - obaj poprawili około godzinę, swój czas z poprzedniego roku.
Czekamy jeszcze na Agę, która zaliczyła bardzo solidną glebę zaraz na początku maratonu. Leżac po glebie, już była pewna, że skończy się na karetce, więc musiało to wyglądać nie ciekawie. Ale po kilku minutach, dała radę wsiąść z powrotem na swojego Scotta i gnać do mety, po raz kolejny udowadniając, że jest z niej cholernie twarda szprycha! :)
Maraton z Zdzieszowicach, bardzo udany. Trzeba zaznaczyć, ze organizacja na wzorowym poziomie! Rejestracja, na naszym pierwszym starcie w sezonie trwała, około 30 sekund, bez żadnych kolejek! Wyniki i dyplomy w ciągu kilkunastu minut od finishu. Poziom rośnie i to bardzo cieszy, gratulacje!
* rating - czas zwycięzcy kategorii / czas zawodnika
** rating open - czas zwycięzcy wyścigu / czas zawodnika
Zdzieszowice BikeMaraton 2011
Ten wyjazd znalazł się na 13. miejscu w rankingu najlepszych wyjazdów w sezonie 2011
Trasa: trasa mega maratonu
Dystans: 48 km
Przewyższenia: 1016 m
Rowerzystów: 5
Gleb: 2
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyścig / Maraton
Pierwszy start w edycji BikeMaraton w sezonie, więc na sektor nie było szans. Maraton w Zdzieszowicach zaczyna się od 6km asfaltowego podjazd. Plan na start był prosty - cisnąć ile fabryka dała, żeby wyprzedzić jak najwięcej osób, póki jest ku temu łatwa okazja. A potem utrzymać tempo :)Trasa: trasa mega maratonu
Dystans: 48 km
Przewyższenia: 1016 m
Rowerzystów: 5
Gleb: 2
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyścig / Maraton
Na starcie zebrała się nas ładna ekipa, Miszczu, Sara, ja (Azari) i Agnieszka. W ostatniej chwili dojechał tez Piter, który samotnie przytargał się z Krakowa. Głównie dlatego, że nie udało nam się skontaktować - a raczej mi odebrać telefonu w odpowiednim momencie....
Chwila oczekiwania, odliczanie, sektory przed nami ruszają i zaraz my. Kilkanaście minut wyprzedzania, tętno w okolicach maxa, ale jest nieźle. Sporo osób wyminiętych, Warczące chyba gdzieś za mną. Po asfaltowym podjeździe, kawałek zjazdu i zaczyna się teren. Wydaje mi się, że cisnę równie mocno, ale na jakimś 12 km wita mnie Sara, oznajmiając, że w tym sezonie, jednak lekko nie będzie :) Nie mylił się :) Sara postanawia nie zrównywać ze mną tempa tylko ciśnie dalej. Nie było innej opcji, jak chwycić mu koła i nie odpuszczać. Wtedy okazało się, że stać mnie na znacznie więcej. Choć utrzymywanie koła Sarze, oznaczało jechanie na prawdziwym maksie. Po kilkunastu minutach takiej jazdy, pojawiają się pierwsze oznaki skurczów. Na szczęście MagnesLife uspokoja sytuacje, a wyprzedamy kolejnych rowerzystów. Sara przyjął dobrą taktykę i atakował w odpowiednich momentach. Problem w tym, że dla Sary każdy moment był odpowiedni :)
Jedziemy tak w szalonym tempie razem ponad godzinę. Jakiś 30km na liczniku, nie wiem ile dam rade jeszcze pociągnąć. W pewnym momencie wyprzedziłem Sarę, ale spodziewam się go maksymalnie 20m za mną. Zjazd, trzy wykrzykniki, którę jak trochę zbagatelizowałem, bo u Grabka zazwyczaj wystarczy mocniej ścisnąć kierownice. Niestety tym razem tego, nie zrobiłem, koło uciekło i gleba. Lądując na ziemi, czuje wdzięczność, ze rowerzysta za mną nie przejechał po mnie, bo było bardzo mało miejsca. Wstaję, ogarniam sytuacji - dopiero co pożyczony od Miszcza Garmin znajduje się w 4 częściach, które szybko zgarniam z ziemi. Kierownica przekręcena, próbują ją naprostować ale bez użycia imbusów nie da rady. Międzyczasie mija mnie Sara, upewniając się, że wszystko ok. Ale generalnie jest ok. Prostuję kierownice, wyciągam łańcuch spomiędzy małej zębatki a mufy (nienawidzę jak tam wpadanie :/ ) i jadę dalej. Niestety z kilkadziesiąt osób trudem wyprzedonych, minęło mnie szybko. Nie ma filozofii, trzeba cisnąć dalej.
Zaraz zaczyna się podjazd, ale mięśnie po glebie, odmawiają współpracy i kończy się na skurczach. Zwalniam trochę, rozjeżdżam je ale to już nie ta jazda co niedawno. Zaczyna się 8km zjazdu i płaskiego terenu do mety. Udaję się dogadać z powrotem z nogami, więc jadę mocniej. Ale na płaskim wyprzedzanie już nie idzie tak dobrze. Dojeżdżam samotnie do lasku przed metą, tabliczka 1km meta, więc ostatni siły w nogi i finish.
Uścisk ręki i gratulację dla Sary. Okazało się, że w okolicach ostatniego podjazdu, starał się czekać na mnie, żeby urozmaićić finish i walczyć do końca :) Honorowe :) Ale gdy dojechał do ostatniego zjazdu, stwierdził że moglibyśmy się na nim pozabijać i poleciał do mety. Stąd tylko 1,5 minutowa przewaga nademną w ostatecznym rozrachunku.
Ciekawe jak zakończyła by się ta rywalizacja, gdyby nie moja gleba. Znając życie cięli byśmy się z Sarą do ostatnich metrów :) Ale to tylko oznacza, że szykuje się bardzo ciekawa i wyrównana walka w nadchodzącym sezonie :)
10 min po mnie wpada na metę Piter. Skromnie, niezadowolony ze swojego wynika, choć bardzo nie słusznie :) Nie długo później Miszczu - obaj poprawili około godzinę, swój czas z poprzedniego roku.
Czekamy jeszcze na Agę, która zaliczyła bardzo solidną glebę zaraz na początku maratonu. Leżac po glebie, już była pewna, że skończy się na karetce, więc musiało to wyglądać nie ciekawie. Ale po kilku minutach, dała radę wsiąść z powrotem na swojego Scotta i gnać do mety, po raz kolejny udowadniając, że jest z niej cholernie twarda szprycha! :)
Maraton z Zdzieszowicach, bardzo udany. Trzeba zaznaczyć, ze organizacja na wzorowym poziomie! Rejestracja, na naszym pierwszym starcie w sezonie trwała, około 30 sekund, bez żadnych kolejek! Wyniki i dyplomy w ciągu kilkunastu minut od finishu. Poziom rośnie i to bardzo cieszy, gratulacje!
Zdzieszowice 2011 - mega
login | nr | m-ce open | m-ce kat. | czas | rating open | rating | |
---|---|---|---|---|---|---|---|
sara M2 |
2476 | 226 / 638 | 76 / 162 | 02:24:23 | 71,280% | 71,303% | |
azari M2 |
2473 | 241 / 638 | 82 / 162 | 02:25:28 | 70,749% | 70,772% | |
piter M3 |
2245 | 322 / 638 | 117 / 226 | 02:35:13 | 66,305% | 66,305% | |
miszczu komin M2 |
2474 | 473 / 638 | 139 / 162 | 02:53:09 | 59,438% | 59,457% | |
aga K2 |
2237 | 613 / 638 | 19 / 23 | 03:27:31 | 49,594% | 53,867% |
* rating - czas zwycięzcy kategorii / czas zawodnika
** rating open - czas zwycięzcy wyścigu / czas zawodnika
Uczestnicy:
Zdjęcia:
Tagi:
Zdzieszowice bikemaraton maratonKomentarze:
Dodałem kilka zdjęć, w tym jedno lekko idiotyczne
A co to za nowość na miszczowej głowie? :) No tak, fota rodem z paraolimpiady ;) aż mi się skojarzyła z fotą spod kopuł przy A4 ale tam minki były zamierzone :)
Jeśli chodzi Ci o kask, to jeżdżę w nim tak od 3 lat, tyle że najczęściej w Cieszynie.
no no, widzę Azar się wziąłeś za pisanie. Bardzo fajna relacja.
O, fajnie wiedzieć, co się działo na trasie :)
Genialne macie te zdjęcia pt. "kawałek asfaltu"
Genialne macie te zdjęcia pt. "kawałek asfaltu"
dobra robota :) fajne foty
Moje komentarze dla pozostałych, według kolejności na mecie:
Azar - gratuluję świetnej postawy, szkoda tej gleby, ale na szczęście okazji do rewanżu nie będzie Ci w najbliższym czasie brakować :)
Piter - super postęp i świetny wynik, powinieneś się bardziej docenić!
Miszczu - witamy wśród żywych ;) Bardzo mnie cieszy, że noga znów Ci zaczyna podawać :)
Aga - szacun, jesteś po prostu nie do zdarcia :) Tylko może jednak zacznij trochę bardziej na tych zjazdach uważać ;)
Azar - gratuluję świetnej postawy, szkoda tej gleby, ale na szczęście okazji do rewanżu nie będzie Ci w najbliższym czasie brakować :)
Piter - super postęp i świetny wynik, powinieneś się bardziej docenić!
Miszczu - witamy wśród żywych ;) Bardzo mnie cieszy, że noga znów Ci zaczyna podawać :)
Aga - szacun, jesteś po prostu nie do zdarcia :) Tylko może jednak zacznij trochę bardziej na tych zjazdach uważać ;)
ale przecież kto hamuje ten przegrywa;)
Ej spoko nie jest źle, po 3 treningach w lasku w tym tygodniu stwierdzam, że psycha mi siadła tylko trochę ;) Jest to do odrobienia :D
I wcale mnie to nie dziwi... pamiętam, że też niezła gleba w lasku tynieckim (wyjazd przedwyborcze bagienko) nie zrobiła na Tobie żadnego wrażenia, jeśli chodzi o poczynania na zjazdach ;)
Dodaj komentarz:
Najbliższe wyjazdy
Aktualnie nie mamy zaplanowanego żadnego wyjazdu. Jeżeli chcesz możesz sam dodać propozycję wyjazdu. Poczujemy się zaproszeni :)
Dodaj najbliższy wyjazd »
Dodaj najbliższy wyjazd »