Chyba nie ta Magda w uczestnikach. Trzymaj się Azar, pech to pech :/.
Data: 29.12.2013, niedziela
Jedziemy dość mocno w zasadzie bez zbędnych przerw. Błotko delikatnie chlapie, kilometry uciekają, jest bardzo miło :) Pierwszy postój w okolicach Leśniczówki i jednak decydujemy się już zawrócić. Wpadamy na greenwaya i przez Lasek zjeżdżamy do wałów wiślanych. Potem jeszcze razem podjeżdżamy pod Most - standardowe miejsce naszych spotkań na pamiątkową fotę.
I tu w zasadzie można by zakończyć tą relację. Ale coś jeszcze dopiszę...
Wracam spokojnie do domu, cieplutko, pełny chill out, mam zapas czasy, kilka km do domu, ścieżka rowerowa. Wyjeżdżam zza ekranu wygłuszającego, zawiał wiatr i... gleba. Ciężko mi się pozbierać, łokieć czuć, kilku rowerzystów zatrzymuje się zapytać czy ok. Jakoś w końcu pakuje się na rower. Słabo łapa działa i powoli przestaje chcieć się zginać. Dojeżdżam do domu i okazuje się że łokieć troche przypakował... Dalej "mała" dezorganizacja planów rodzinnych, SOR i wieloodłamowe złamanie wyrostka łokciowego. Ja zakończyłem sezon definitywnie...
Definitywne zakończenie sezonu
Wiosenny grudniowy dzień. Zacna cztero osobowa ekipa. I niezbyt wiele czasu acz plany ambitne. Atakujemy trasę na Teczynek. Ja jestem ograniczony czasowo więc najwyżej odbijemy wcześniej.Jedziemy dość mocno w zasadzie bez zbędnych przerw. Błotko delikatnie chlapie, kilometry uciekają, jest bardzo miło :) Pierwszy postój w okolicach Leśniczówki i jednak decydujemy się już zawrócić. Wpadamy na greenwaya i przez Lasek zjeżdżamy do wałów wiślanych. Potem jeszcze razem podjeżdżamy pod Most - standardowe miejsce naszych spotkań na pamiątkową fotę.
I tu w zasadzie można by zakończyć tą relację. Ale coś jeszcze dopiszę...
Wracam spokojnie do domu, cieplutko, pełny chill out, mam zapas czasy, kilka km do domu, ścieżka rowerowa. Wyjeżdżam zza ekranu wygłuszającego, zawiał wiatr i... gleba. Ciężko mi się pozbierać, łokieć czuć, kilku rowerzystów zatrzymuje się zapytać czy ok. Jakoś w końcu pakuje się na rower. Słabo łapa działa i powoli przestaje chcieć się zginać. Dojeżdżam do domu i okazuje się że łokieć troche przypakował... Dalej "mała" dezorganizacja planów rodzinnych, SOR i wieloodłamowe złamanie wyrostka łokciowego. Ja zakończyłem sezon definitywnie...
Zdjęcia:
Tagi:
brakKomentarze:
Aj! Magda poprawiona :)
ech kurde ale pech.
Azar, głowa do góry - ODPOCZNIESZ nareszcie, bo to chyba znak... nie da się rano biegać 20km i jeszcze wieczorem przejechać na rowerze 50km, jak to na naszym ostatnim wspólnym ataku było, rób masę na wiatr :)
Pechunio :/ ale jak wydobrzejesz to się będziemy jeszcze z tego śmiać, a patrząc na pudziana to już się gęba trochę otwiera ;) Miałeś PZU i renifera... tzn chrzestnego zastępczego? ;)
PS: Zagaiłem Pana i parę starych monetek odkopał.
Chrzestnym jednak zostałem tylko zdalnie :)
Dorzuciłem nowe fotki od sympatycznych Pań z Żeromskiego :)
Konstrukcja wygląda efektownie :) Zostanie w środku, czy będą to jakoś wyjmować potem?
Teoretycznie może sobie zostać. Ale zazwyczaj z czasem trochę przeszkadza i po paru miesiącach się usuwa.
Dodaj komentarz:
Najbliższe wyjazdy
Aktualnie nie mamy zaplanowanego żadnego wyjazdu. Jeżeli chcesz możesz sam dodać propozycję wyjazdu. Poczujemy się zaproszeni :)
Dodaj najbliższy wyjazd »
Dodaj najbliższy wyjazd »