Wyjazd wielodniowy: 13.05.2017 (sobota) - 14.05.2017 (niedziela)

Dolinki - Errata

Ten wyjazd znalazł się na 2. miejscu w rankingu najlepszych wyjazdów w sezonie 2017

Mapa Dolinki - Errata - dzień 1 Mapa Dolinki - Errata - dzień 2 Dystans: 130 km
Rowerzystów: 8
Gleb: 1.5
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyjazd wielodniowy
Dnia 13-tego maja roku Pańskiego 2017, gdy lekka mżawka schładzała jeszcze niespocone czoła, a słońce już od pięciu godzinek górowało ponad horyzontem, siódemka odważnych rowerzystów na ławeczce się zebrała. Nie żeby ta ławeczka jakaś szczególna czy kultowa była; po prostu niedaleko mostku przy Dworku Białoprądnickim się znajdowała, a gdzieś się zebrać trzeba. W swych odważnych, by nie rzec brawurowych, planach pokonanie dwudziestu siedmiu dolinek, wąwozów i dołów mieli. I uprzedzając fakty, a czytelnikowi suspens niszcząc, czynu tego dokonali.

Zaczęli spokojnie, niczym Tuwimowska lokomotywa, na wyżynę Krakowsko-Częstochowską się wspinając. Od wschodniej strony wjechali w wąwóz Podskalański (1). Podążali nim czarnym się kierując szlakiem, aż przygniecionego wapienną skałą smoka u wylotu doliny Kluczwody (2) zobaczyli. Przyjmując tę figurę za proroczą, jubileusz 15-tego megametra Abdula rozpoczęli czynem chwalebnym, idealną ilością rozmaitego trunku go przypieczętowując.

Tak posileni dalszą walkę podjęli, a droga ich wiodła po twardych nawierzchniach wąwozu Zelkowskiego (3). Później już żółte poziome paski prowadziły ich przez wlot doliny Bolechowickiej (4), do doliny Kobylańskiej (5) i Będkowskiej (6). Tam u Brandysa stracone uzupełnili siły, świadomi, że najcięższa walka dopiero przed nimi. Wąwóz Przecówki (7) było jego imię, gdzie zejść z rumaka nawet najodważniejsi z nas musieli, gdy wyschniętym korytem rzeki wysokość zdobywać było trzeba.

Później już prościej, bo w dół Doliną Szklarki (8), by znów ugiąć kark przed kolejnym podejściem. Tym razem żółta ścieżka dydaktyczna wąwozu Żarskiego (9) w swych początkach siłę swą pokazać nam chciała. A i dzikość swą, przebiegającym dzikiem iście kalidońskim i stadem warchlaków, na odchodne podkreślić zdołała. W kolejnej dolince, Racławki (10) nazwę niosącą, grupa niestety się rozdzielić musiała na dwie części nierówne. Dwójka pomknęła żwawo do Krakowa, a pozostali kamieniołom Dubie w drodze do wąwozu Zbrza (11) oglądnąć mogli. Później już traktem mieszanym, bo raz żółtym, a innym razem nie, dolinkę za Żbikiem (12) zdobyć zdołali, choć żadnego żbika widzieć ani słyszeć dane im nie było.

Nie ucząc się na błędach z roku Pańskiego 2015-ego, żółtym szlakiem pomknęli przez młodnik iglasty i jeżyny ku wąwozowi Kulendy (13) i źródle miłości w dolinie Eliaszówki (14). Od tego momentu już twardy asfalt ich ino czekał, a lista celów do dwóch dolinek się zawęziła: Czernki (15) i Miękińskiej (16). Jeszcze tylko zapasy w Nowej Górze uzupełnili i w ciepłym gościńcu spocząć mogli. A w nogach od ławeczki sławetnej ponad 52 km mieli. I tu nadmienić należy, że dzielna drużyna o jedną rowerzystkę wzmocniona została, co na trudy nocnych sesji przybyć zdołała.

Rano kolejny rozdział grupy nas czekał, gdy dwójka spokojnie zielonym szlakiem do Krzeszowic zjechała, a pozostała czwórka korala osobniczego i dolinę Kamieniec (17) zdobywać pojechała. Na czarnym szlaku rowerowym z Filipowic idącym, niezwykłe konstrukcje lądowo-rzeczne obserwować mogli, by następnie kawę i lody w szóstkę skonsumować po raz ostatni. Za bramą, którą Krzeszowice opuścić im dane było, znów się rozdzieli, by czwórką i czerwonym szlakiem górę Porąbkę zdobyć. Tam resztkami pradawnej plaży zjechali, a i garść poległych amonitów pod kołami spotkali.

W drodze ku Zimnemu Dołowi (19), gdy doliną Sanki (18) mknęli, ogromną grupę błędnych rycerzy spotkali, co ku Trzebini obroty swych kół kierowali. Dalej już Mnikowska od południa dolina zdobyta została (20), u wrót której zagubionych dwóch swych towarzyszy wieczornych spotkać im kolejny raz dane było. A i niebieski szlak pojęli we władanie i nim przez Wąwóz Półrzeczki (21) i dolinę Brzoskwinki (22) ślad swój GPS-owy odcisnęli.

Dalej już w dół przepaści wąwozu Kochanowskiego spojrzeli (23) i czarnym szlakiem w Wąwóz Zbrzy (24) się zanurzyli. A szlak ów im kłody i pnie pod nogi rzucał, że nie raz trza było ponad przeszkodami rower przenosić. I jezioro wnet wyrosło, którego brzegiem poruszać się było dane, gdyż pojazdy, choć rzeki liczne w poprzek pokonały, jednak wodne nie były. Następnie ostatni podjazd z Burowa do dolinki Grzybowskiej (25) im został, co resztek sił w blasku słońca pozbawić mógł. Później już ino zjazd czerwonym szlakiem rowerowym do doliny Rudawy (26) i nią w stronę doliny Wisły (27) kierować się im przyszło.

I byłby to koniec tej wycieczki zaiste, gdyby myśl światła nie powstała, że w tym dniu jeszcze kiełbasy nie dane im było zjeść. Więc nadprogramową dolinką Sidzinki (28) do włości Agoo i Abdula we wsi Skawina zajechali, 61 km tego dnia pokonując. A i ja tam byłem, kiełbasę zjadłem i piwo wypiłem. Czego owa relacja dowodzić powinna.

Autor relacji:

Maciek


Uczestnicy:

abdul
Artur
Gleby: 1
aga
Agnieszka
agoo
Agnieszka
Gleby: 0.5
Maciek
Maciek D.
mdudi
Magda
andżej
Andrzej Bieniek
boniek
Marta
miszczu komin
Przemek Mrozek

Zdjęcia:

Tagi:

dolinki Miękinia

Komentarze:

miszczu komin
Przemek Mrozek
23:01 16.05.2017
Kask z głowy składam przed Waszmości błyskotliwym po klawiaturze stukaniem.
Andrzej Bieniek
00:51 17.05.2017
Myśl ma była prosta:
Trasa Maćka trudna
Jak żem czytał posta
Treść nie była nudna

Szczenę podnosiłem,
Śmieszek chciałem skryć,
Lecz dla takich tekstów
Właśnie warto żyć !
aga
Agnieszka
19:42 17.05.2017
Wow, super relacja :)
abdul
Artur
21:36 17.05.2017
Za małoś piła
I rymy zgubiła ;)
agoo
Agnieszka
21:40 17.05.2017
A z ciekawostek, to wszystkie gleby wyjazdu (łącznie z klasycznym OTB Abdula) zdarzyły się w tym całym młodniku - trzeci raz tam nie jadę! :P
Maciek
Maciek D.
22:11 17.05.2017
Tylu się poetów objawiło, że tylko czekać aż ktoś kolejną relację napisze trzynastozgłoskowcem
azari
Piotr Idzi
07:35 19.05.2017
Kilometry na kółka nakręcili
Tak że lidera tabeli zrzucili
Cieszy mnie to jednak zacnie
Że duch rowerowy nie gaśnie!
abdul
Artur
09:21 19.05.2017
Ty się zawsze cieszysz jak boli ;)

Dodaj komentarz: