Data: 27.12.2020, niedziela

Północno-wschodnie zamknięcie sezonu

Mapa Północno-wschodnie zamknięcie sezonu Trasa: Dworek Białoprądnicki - Bibiczanka - Bibice - Wola Zachariaszowska - Narama - Krasieniec Stary - dolina Dlubni (Maszków, Zerwana, Masłomiąca, Młodziejowice, Książniczki, Dziekanowice) - Zesławice - Bieńczyce - Nowa Huta - dolina Wisły - Zakrzówek
Dystans: 72 km
Przewyższenia: 600 m
Rowerzystów: 6
Gleb: 0
Gum: 0
"Ogary poszły w las", a w lesie oczekujące ognisko. W sumie wyjazd pełen zaskoczeń, bo i błoto przy kopalni iłów w Zesławicach i Azarowi trzysetny wyjazd i dwutysięczny kilometr wpadł. No i pogoda się jeszcze spisała, bo cały wyjazd Słońce nie pozwalało marznąć.

Miało być spokojnie, bo człek przez święta przeżarty, więc ruszliśmy w mniej znane tereny północno-wschodnie. Tam, gdzie asfalt na noc zwijają i jest jak w polskim filmie: "nic się nie dzieje". Podjazdy jakoś nie okazywały się za strome, zjazdy ekstremalne, a odcinki terenowe i asfaltowe za długie.

Na początek klasyczne błotka i rzeczki Bibiczanki, które najpierw ostrożnie mostkami, by później już odważniej w poprzek korytka. W drugiej części dolinki czekało już na nas ognisko, by można było się spokojnie rozgrzać, napić kawy i spożyć, co było do spożycia. Później zmienną nawierzchnią jechaliśmy na północ, by w okolicach Krasińca Starego nawrócić i wzdłuż Dłubni wrócić do Krakowa. Asfaltowo pomknęliśmy w dół i dopiero za Książniczkami dane było oponom trochę błota posmakować. Aż się dolinka Zachwytu przypomniała.

Później już tylko objazd kopalni iłów w Zesławicach pozwolił cieszyć się z bieżnika. I 29", gdy lokalne jeziorka zastoiskowe na drodze pokazywały znienackowo swoje głębokie wnętrze. Potem w dusze i umysły wdarła się nostalgia (w końcu zamknięcie sezonu) i to podjechaliśmy pod czołg i dawne mieszkanie Miszcza, a to Azara podholowaliśmy bliżej domu, by moment rozstania opóźnić, a kilometraż zwiększyć.

Niestety od ul. Klasztornej piekło przeludnienia na wałach wiślanych dało o sobie znać, że aż na Zakrzówku dane nam było szukać ukojenia w podjazdach (mylnie, tam też byli ludzie). Więc po niepełnym okrążeniu zbiornika ostatnie chwile spokoju łapaliśmy na łąkach UJotowskich, by na Czerwonych Makach rozstać się definitywnie. Definitywnie, czyli tak na tydzień, bo sezon trzeba otworzyć. By w tym zamknięciu nie zgłupiał.

Autor relacji:

Maciek


Uczestnicy:

azari
Piotr Idzi
Maciek
Maciek D.
mdudi
Magda
miszczu komin
Przemek Mrozek
qiun
Sebastian Tekieli
sergio
Tomek

Zdjęcia:

Tagi:

Bibiczanka Narama Zakrzówek Dłubnia

Komentarze:

brak

Dodaj komentarz: