Data: 14.09.2019, sobota
Zasadniczo z której strony na trasę nie patrzyliśmy, to wyglądała trochę za grubo. Whatsapp puchł od rozkmin jakby to pojechać żeby się nie zajechać. Finalnie jednak pierwotny plan został zmieniony i jak to podsumował Sergio - cytując: “ok, czyli plan mamy taki zeby byc na kolacje lub pozny obiad czyli jest to dzienny wyjazd”.
Dobry plan!
Nikt się przed wschodem z łóżka nie zrywał, start 8:30 z Zarabia. Nie ma napiny, wyjazd dzienny...
Początek leci bez zająknięcia. Można poodcinać kupony po mocnych wakacjach. Krzychu u siebie więc prowadzi nas minimalizując zbędne przewyższenia.
Na zjeździe z Lubomira łapie gumę. Trzecią w tym tygodniu na trzecim rowerze. Dobrze, że czwarty aktualnie rozebrany na części...
Dojeżdzamy pod Śnieżnice. Oczywiście mogliśmy podjechać tam rowerami, ale w ramach wspierania lokalnego biznesu dla zjazdowców postanowiliśmy zapłacić 27 zł za wjazd i bujamy się wyciągiem. Kto bogatemu zabroni!
Zjeżdżamy do Dobrej. Dobra była dobra bo była Żabka. Hot-dog, kawa i cola na wynos - Mogielica nam już nie groźna. Ale sam szczyt, mijamy boczkiem i zbliżamy się do Jasienia. Mi robi się sentymentalnie - Bawmy się i warczący wyjazd 15 lat temu gdzie chcieli nas zaczadzić :)
Zasadniczo gdybyśmy dojechali do Rzek i nie wjechali na Turbacz to byłby wstyd. W Rzekach meldujemy się trochę później niż szacowaliśmy ale wstydu nie będzie - jedziemy. Dolina Kamienicy przy zachodzącym słońcu wygląda przepięknie. Na Turbacz lecimy w ekspresowym tempie. Tomek ma ciśnienie żeby napić się browara, a mi i Krzychowi ciśnienie podniosły żony bo one też miały inne plany na nasz wyjazd. Jest moc.
Godzinka, półtorej i jest Turbacz! Wizyta w schronisku w ekspresowym tempie. Tomek skończył browara, Krzychu wypił tylko kilka łyków - a ja przelewam do bidonu - z Krakowa w końcu jestem, przecież nie wyleje.
Została rozkmina jak wrócić, ale zmęczenie już rzuca się na mózg więc Google Maps => Nawiguj do Myślenice => rowerem. Czas przejazdu 2:35. Google optymista!
Czas spadać do domu. Zasadniczo zrobiło się ciemno i zimno. W sumie nie jest źle bo średnio każdy z nas ma jedną lampkę. Gorzej bo jedna z nich jest tylna. Więc zjeżdżamy sobie w kupie, bo inaczej niektórzy g… widzą. Ale poszło!
Dopadamy szosę i to już ostatni etap wypadu. Udajemy że jesteśmy jednym rowerem, ten z tylną lampką jest z tyłu, ten z przednią z przodu. Liczyłem jeszcze na jakąś kawę na Orlenie, ale mknęliśmy jak Kubica i pit stopu nie było. Z Turbacza wyjechaliśmy o 19:00. 21:35 meldujemy się przy samochodach… 2:35…
Turbacz przez podwójne zaprzeczenie
Ten wyjazd znalazł się na 4. miejscu w rankingu najlepszych wyjazdów w sezonie 2019
Trasa: Myślenice - Lubomir - Śnieżnica - prawie Mogielica - Jasień - Turbacz - Myślenice
Dystans: 122 km
Przewyższenia: 3000 m
Rowerzystów: 3
Gleb: 3
Gum: 1
Charakterystyka:
Wyjazd górski
Wyjazd nocny
Czasem trzeba mieć plan, żeby się go potem nie trzymać. A potem nie trzymać się tego nie trzymania planu. I tak właśnie zdobyliśmy Turbacz z Myślenic :)Trasa: Myślenice - Lubomir - Śnieżnica - prawie Mogielica - Jasień - Turbacz - Myślenice
Dystans: 122 km
Przewyższenia: 3000 m
Rowerzystów: 3
Gleb: 3
Gum: 1
Charakterystyka:
Wyjazd górski
Wyjazd nocny
Zasadniczo z której strony na trasę nie patrzyliśmy, to wyglądała trochę za grubo. Whatsapp puchł od rozkmin jakby to pojechać żeby się nie zajechać. Finalnie jednak pierwotny plan został zmieniony i jak to podsumował Sergio - cytując: “ok, czyli plan mamy taki zeby byc na kolacje lub pozny obiad czyli jest to dzienny wyjazd”.
Dobry plan!
Nikt się przed wschodem z łóżka nie zrywał, start 8:30 z Zarabia. Nie ma napiny, wyjazd dzienny...
Początek leci bez zająknięcia. Można poodcinać kupony po mocnych wakacjach. Krzychu u siebie więc prowadzi nas minimalizując zbędne przewyższenia.
Na zjeździe z Lubomira łapie gumę. Trzecią w tym tygodniu na trzecim rowerze. Dobrze, że czwarty aktualnie rozebrany na części...
Dojeżdzamy pod Śnieżnice. Oczywiście mogliśmy podjechać tam rowerami, ale w ramach wspierania lokalnego biznesu dla zjazdowców postanowiliśmy zapłacić 27 zł za wjazd i bujamy się wyciągiem. Kto bogatemu zabroni!
Zjeżdżamy do Dobrej. Dobra była dobra bo była Żabka. Hot-dog, kawa i cola na wynos - Mogielica nam już nie groźna. Ale sam szczyt, mijamy boczkiem i zbliżamy się do Jasienia. Mi robi się sentymentalnie - Bawmy się i warczący wyjazd 15 lat temu gdzie chcieli nas zaczadzić :)
Zasadniczo gdybyśmy dojechali do Rzek i nie wjechali na Turbacz to byłby wstyd. W Rzekach meldujemy się trochę później niż szacowaliśmy ale wstydu nie będzie - jedziemy. Dolina Kamienicy przy zachodzącym słońcu wygląda przepięknie. Na Turbacz lecimy w ekspresowym tempie. Tomek ma ciśnienie żeby napić się browara, a mi i Krzychowi ciśnienie podniosły żony bo one też miały inne plany na nasz wyjazd. Jest moc.
Godzinka, półtorej i jest Turbacz! Wizyta w schronisku w ekspresowym tempie. Tomek skończył browara, Krzychu wypił tylko kilka łyków - a ja przelewam do bidonu - z Krakowa w końcu jestem, przecież nie wyleje.
Została rozkmina jak wrócić, ale zmęczenie już rzuca się na mózg więc Google Maps => Nawiguj do Myślenice => rowerem. Czas przejazdu 2:35. Google optymista!
Czas spadać do domu. Zasadniczo zrobiło się ciemno i zimno. W sumie nie jest źle bo średnio każdy z nas ma jedną lampkę. Gorzej bo jedna z nich jest tylna. Więc zjeżdżamy sobie w kupie, bo inaczej niektórzy g… widzą. Ale poszło!
Dopadamy szosę i to już ostatni etap wypadu. Udajemy że jesteśmy jednym rowerem, ten z tylną lampką jest z tyłu, ten z przednią z przodu. Liczyłem jeszcze na jakąś kawę na Orlenie, ale mknęliśmy jak Kubica i pit stopu nie było. Z Turbacza wyjechaliśmy o 19:00. 21:35 meldujemy się przy samochodach… 2:35…
Zdjęcia:
Tagi:
Turbacz Myślenice Lubomir Śnieżnica Jasień Gorce Beskid Makowski Beskid WyspowyKomentarze:
brakDodaj komentarz:
Najbliższe wyjazdy
Aktualnie nie mamy zaplanowanego żadnego wyjazdu. Jeżeli chcesz możesz sam dodać propozycję wyjazdu. Poczujemy się zaproszeni :)
Dodaj najbliższy wyjazd »
Dodaj najbliższy wyjazd »