niewinna rozgrzewka przed dniem dziecka... no pieknie... :)
Data: 17.05.2020, niedziela
Zebraliśmy się wczesnym ranem (czyli o 6) w Swoszowicach i raźno pomknęliśmy przez Świątniki, Siepraw i Zakliczyn w stronę zbiornika Dobczyckiego. Minęliśmy puste Dobczyce i senną Kornatkę, miejscami spoglądając w spokojną wody toń. Tylko jakoś nie udało nam się przystanąć i spokojnie w nią zapatrzeć wypuszczając z piersiówki gin. Gonieni limitem czasu pognaliśmy do Myślenic. Jak to mówią, ściany i światła zawsze kibicują gospodarzom, więc Krzysiek przejechał, a nas czerwone zatrzymało. Podobno miała na nas czekać brama z kwiatami i zimnym piwem, ale nie dane mi było tego zaobserwować. Pewnie przez obostrzenia z koronawirusem...
Z Myślenic spokojnie przez Bysinę do Sułkowic. Słońce w międzyczasie zaczęło grzać, więc w cieniu cmentarza nastąpiła rekonfiguracja stroju. I pierwsza rozmowa z ginem. Dziad życzeń spełniać nie chciał, ale cóż, chyba nikt na to nie liczył. Zwłaszcza, że przed nami Lanckorona zamajaczyła zielonym wzgórzem i malowanymi chatkami. I przede wszystkim czekającym nas podjazdem. Na ryneczku krótki odpoczynek, bo jak to być na rynku i nie przysiąść. No nie da się.
Później szybki zjazd agrafkami do Stroni i przez Stryszów dojechaliśmy do wschodnich obrzeży zbiornika w Świnnej Porębie. Choć w zbiorniku więcej było chaszczy i drzew niż wody. Szybki przejazd do Zembrzyc i przymusowy postój w Skawcach. Tym razem Gin uwolnił swoją magię i można było pomknąć dalej. Wniosek formalny Quina z początku wyprawy o postój na kremówki upadł, więc biegusem do Klęczy Dolnej. Głównie dlatego, że czas niestety nie chciał zwolnić, więc i my nie mogliśmy. Zwłaszcza, że piony były już za nami, a kiełbasy na działce Abduli przed. Szybkie zakupy w Ochodzy, i póki piwo zimne, pędem do Podgórek. Tam Azar i Krzych pognali dalej w stronę KRK, a my zjechali na kiełbasę, szarlotkę i piwo. Potem już powrót do domu, zanim mięśnie nie zastygną.
I tak to było. Taka niewinna rozgrzewka przed dniem dziecka.
Wokół dwóch jezior
Trasa: Swoszowice - Świątniki Górne - Siepraw - Dobczyce - Łęki - Myślenice - Bysina - Sułkowice - Jastrzębia - Lanckorona - Stryszów - Zembrzyce - Świnna Poręba - Wadowice - Klęcza Dolna - Stanisławów Górny - Kopytówka - Paszkówka - WTR -> Kolna -> KRK
Dystans: 155 km
Przewyższenia: 1900 m
Rowerzystów: 5
Gleb: 0
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyjazd szosowy
Plan objechania zbiorników Dobczyckiego i Świnna Poręba (zwanego jeziorem Mucharskim) chodził mi po głowie od dawna. Tyle, że jako dwie osobne wycieczki i to góralem. Wraz z pojawieniem się gravela w rodzinie i zwiększeniem aktywności szosowej Szprych, narodziła się koncepcja obu na raz i to po asfalcie. I znaleźli się chętni na ten pomysł, pogoda zapowiadała się dobrze, więc kolarzu do dzieła.Dystans: 155 km
Przewyższenia: 1900 m
Rowerzystów: 5
Gleb: 0
Gum: 0
Charakterystyka:
Wyjazd szosowy
Zebraliśmy się wczesnym ranem (czyli o 6) w Swoszowicach i raźno pomknęliśmy przez Świątniki, Siepraw i Zakliczyn w stronę zbiornika Dobczyckiego. Minęliśmy puste Dobczyce i senną Kornatkę, miejscami spoglądając w spokojną wody toń. Tylko jakoś nie udało nam się przystanąć i spokojnie w nią zapatrzeć wypuszczając z piersiówki gin. Gonieni limitem czasu pognaliśmy do Myślenic. Jak to mówią, ściany i światła zawsze kibicują gospodarzom, więc Krzysiek przejechał, a nas czerwone zatrzymało. Podobno miała na nas czekać brama z kwiatami i zimnym piwem, ale nie dane mi było tego zaobserwować. Pewnie przez obostrzenia z koronawirusem...
Z Myślenic spokojnie przez Bysinę do Sułkowic. Słońce w międzyczasie zaczęło grzać, więc w cieniu cmentarza nastąpiła rekonfiguracja stroju. I pierwsza rozmowa z ginem. Dziad życzeń spełniać nie chciał, ale cóż, chyba nikt na to nie liczył. Zwłaszcza, że przed nami Lanckorona zamajaczyła zielonym wzgórzem i malowanymi chatkami. I przede wszystkim czekającym nas podjazdem. Na ryneczku krótki odpoczynek, bo jak to być na rynku i nie przysiąść. No nie da się.
Później szybki zjazd agrafkami do Stroni i przez Stryszów dojechaliśmy do wschodnich obrzeży zbiornika w Świnnej Porębie. Choć w zbiorniku więcej było chaszczy i drzew niż wody. Szybki przejazd do Zembrzyc i przymusowy postój w Skawcach. Tym razem Gin uwolnił swoją magię i można było pomknąć dalej. Wniosek formalny Quina z początku wyprawy o postój na kremówki upadł, więc biegusem do Klęczy Dolnej. Głównie dlatego, że czas niestety nie chciał zwolnić, więc i my nie mogliśmy. Zwłaszcza, że piony były już za nami, a kiełbasy na działce Abduli przed. Szybkie zakupy w Ochodzy, i póki piwo zimne, pędem do Podgórek. Tam Azar i Krzych pognali dalej w stronę KRK, a my zjechali na kiełbasę, szarlotkę i piwo. Potem już powrót do domu, zanim mięśnie nie zastygną.
I tak to było. Taka niewinna rozgrzewka przed dniem dziecka.
Zdjęcia:
Tagi:
Dobczyce Lanckorona Świnna Poręba Myślenice SułkowiceKomentarze:
jeżeli w tegoroczny dzień dziecka ma być więcej niż rok temu (404 km), to ten wyjazd brzmi to jak lekka rozgrzewka...
Dodaj komentarz:
Najbliższe wyjazdy
Aktualnie nie mamy zaplanowanego żadnego wyjazdu. Jeżeli chcesz możesz sam dodać propozycję wyjazdu. Poczujemy się zaproszeni :)
Dodaj najbliższy wyjazd »
Dodaj najbliższy wyjazd »